Przejdź do głównej zawartości strony

Antonina Deptuła (z domu Zduńczyk), urodziła się 15 maja 1940 r. w Bandysiach (kolonia Zaborce) k. Myszyńca jako pierwsze z czworga dzieci Antoniny Zduńczyk (z domu Chorążewicz) i Walentego Zduńczyka (Antonina, Henryk, Czesław, Marianna). Rodzice prowadzili niewielkie gospodarstwo rolne. Matka na użytek rodziny tkała z lnu i wełny, a na zamówienie wykonywała dywaniki i burónki. Pani Antosia wspomina, że w domu cały czas stały rozstawione krosna „to i młode musiały sie wyucyć”. Dzięki umiejętnościom przekazanym przez matkę przez wiele lat i ona tkała zarobkowo. W roku 2001 zdobyła pierwszą nagrodę w kategorii „tkactwo” w odbywającym się podczas Miodobrania Kurpiowskiego konkursie „Rękodzieło Wsi Kurpiowskiej”. Od matki i babki uczyła się również pierwszych pieśni. Śpiewały w domu i w polu. Przy tkaniu, krojeniu kapusty, skubaniu kur i kaczek.

Ukończyła pięć klas szkoły powszechnej w Bandysiach. Pytana o to, jak wspomina czasy szkolne i wczesną młodość, odpowiada: „dobrze było, sie psotowało, chodziło, to nie dzisiaj” (…) „Później chodziłam po robotach, bo w domu tam było ile? Dwa hektary cy ile ziemni, to było mało roboty, to sie chodziło po robotach zeby zarobić, bo to kedyś tak nie było, tyko do PGR-u abo na ślachte (…) Sie chodziło za Przasys na buraki, na psielenie, na zniwa. Ji tylko przysła wiosna, to jus sie siedziało na robocie zeby zarobzić bo tu w domu takich utrzymaniów nie było. Chciała coś sobie kupić, to trzeba było iść na robote zarobzić i tak”. Do pracy w PGR-ach przyjeżdżały kobiety z różnych, często odległych od siebie wsi. Przy robocie śpiewały, więc do domu pani Antosia przywoziła nie tylko pieniądze ale i nowe, nie znane dotąd w jej okolicach pieśni.

Pytana o najwcześniejsze wspomnienia związane ze śpiewem, wspomina: „Mama, babcia mogła dobrze śpiewać (…) a ja to tak podsłuchiwałam”. „Śpiewałym my, my tu byłym z koleżanko, tu niałam po sąsiecku koleżanke (chodzi o Apolonię Samsel, pasierbicę Franciszka Jaksiny), to my wciąż łobzie tam zawse, zawse. Przysła sobota, nawet ji w tygodniu wysłym na droge i spsiewałym. Nawet chłopaki przyjechali tam z innej wioski to my spsiewały, to jak usłysałam ze jado, to my sie schowały. Tu taki Jaksina był tam z brzega psiersy, to był oj to był śpiewak taki ze nieziem, on na chórze śpiewał wsyskie lata (…) łon tu nas łucył ze byle bedzie jakie wesele cy co, to jus łon siedział ji nas ucuł. Jak sie zarzucać”. Wspomina że Franciszek Jaksina znał wiele dawnych pieśni, czasem do starych „piosenków” dokładał nowe zwrotki, a czasem wymyślał całkiem nowe melodie i słowa. O dawnych weselach mówi: „Kedyś było wesele to były śpiewy. Jechali do młodygo śpiewali, ji u młodej śpiewali wciąs, a tam nie dzisiaj to cichutko, a kedyś tylko śpiew buł (…) Kedyś umieli wszyscy. Cy mały, cy duży, ale poset zaśpiewał (…) Ludzie byli roztańcowane, rozśpiewane ji ziedzieli ze żyjo”.

Od młodych lat śpiewała również na pogrzebach. Obecnie jest na nie proszona jak niegdyś prowadzący i wiodący śpiewacy-mężczyźni. (Na „pogrzeb” – czyli odbywającą się w domu i trwającą zwykle trzy dni uroczystość przed pochówkiem, schodziła się cała wieś. Zapraszało się jedynie rodzinę, prowadzącego śpiewy i wiodących śpiewaków – mężczyzn. Reszta mieszkańców wsi przychodziła po prostu. Śpiewali wszyscy obecni. Mężczyźni prowadzili, kobiety „odśpiewywały”).

Za mąż wyszła w wieku 22 lat. Wcześniej była zaręczona z kolegą ze szkolnej ławy, jednak po jego wyjeździe do wojska zaręczyny zostały zerwane. 20 lutego 1962 r. odbył się ślub z Henrykiem Deptułą ze wsi Długie. Jej czepiarką była Władysława Gołaś z Długiego. Po ślubie zamieszkali w domu rodzinnym pani Antoniny, w Bandysiach. Mają trójkę dzieci – Stanisława, Tadeusza i Reginę.

Za namową koleżanek (Marianny Kuty i Marianny Piórkowskiej) pod koniec lat 90-tych wstąpiła do zespołu folklorystycznego Carniacy, z którym występowała jako wielokrotnie nagradzana solistka (m. in. I miejsce w kategorii soliści na Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu w roku 2009). Przez krótki czas należała również do chóru kościelnego w Czarni (dokładnych dat nie pamięta). W tym samym okresie, razem z Marianną Kutą, Marianną Piórkowską i Franciszką Biedką, utworzyły żeńską grupę śpiewacząznaną jako „Bandysie – Korzenie” , „Bandysie II”, „Grupa śpiewacza kobiet z Bandyś”. Gdy Franciszka Biedka ze względu na wiek odeszła z zespołu, dołączyła do nich bratowa Marianny Kuty – Bronisława Świder (z grupy śpiewaczej „Bandysie”, która to grupa rozpadła się po śmierci Władysławy Dąbrowskiej). Wraz ze śpiewaczkami z Bandyś przez szereg lat zdobywała główne nagrody na najważniejszych w regionie i Polsce konkursach folklorystycznych. Dziś „Bandysionki” z dużym zaangażowaniem poświecają się przede wszystkim przekazywaniu tradycji młodszemu pokoleniu (m. in. w ramach działających lokalnie „Kontynuatorek Tradycji”).

Pani Antosia jest niezwykle pracowita, energiczna i bezpośrednia. Nadal pracuje w gospodarstwie. Patrząc na nią, słuchając jej silnego głosu, trudno uwierzyć że dobiega osiemdziesiątki. Śpiewa i mówi całą sobą. W repertuarze ma ponad sto kilkadziesiąt pieśni na każdą okazję i stale przypomina sobie kolejne.


Tekst napisała Olga Stopińska we współpracy z Idalią Dawidczyk, Agnieszką Samsel i Karoliną Zapadką (Kontynuatorki Tradycji z Bandyś)

Artykuł powstał w 2019 roku w ramach projektu „Współczesne konteksty i praktyki w obszarze muzyki tradycyjnej” realizowanego przez Forum Muzyki Tradycyjnej

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury

Powiązane artykuły

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Zamknij