Przejdź do głównej zawartości strony

Z Katarzyną Zedel, muzykantką, twórczynią instrumentów, popularyzatorką muzyki tradycyjnej, jurorką i uczestniczką programu Szkoła mistrzów budowy instrumentów ludowych, rozmawia Marta Domachowska.


Marta Domachowska: Rozmawiamy na chwilę przed Festiwalem Wszystkie Mazurki Świata. Masz chyba pełne ręce roboty?

Katarzyna Zedel: Tak, od trzech lat koordynuję warsztaty podczas „Mazurków”, a w tej edycji dodatkowo jestem kuratorką koncertu „Muzyka od Szydłowca”, co oznacza sporo dodatkowej pracy organizacyjnej, ale też twórczej. Wystąpię w towarzystwie szydłowieckich Mistrzów, jako ich uczennica. Będzie też można potańczyć do granej przeze mnie i moich Nauczycieli muzyki podczas Nocy tańca.

Jesteś od lat zaangażowana w realizację programu Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca pn. Szkoła mistrzów budowy instrumentów ludowych”.

Tak, pięciokrotnie miałam przyjemność zasiadać w jury. Wespół z Janem Prządką i Romualdem Jędraszakiem byłam też w grupie konsultantów w czasie jego powstawania. Ten program był jedną z propozycji wypracowanych w gronie członków Forum Muzyki Tradycyjnej dla ówcześnie inicjującego swoje działanie IMiT. Już wówczas interesowałam się budową instrumentów i miałam okazję terminować u Zbigniewa Butryna z Janowa Lubelskiego, ucząc się budowy suki biłgorajskiej i mazanek wielkopolskich w 2010 roku. Wcześniej od 2008 roku uczyłam się u Pana Zbigniewa gry na suce biłgorajskiej.

Taka przygoda nie była wówczas udziałem wielu osób. Założeniem SMBIL” jest udostępnianie entuzjastom takiego doświadczenia i okazji do wspólnej pracy z mistrzami. Mistrzom umożliwiać ma przekaz ich bezcennej i nie skodyfikowanej wiedzy i umiejętności. Ma także wynagradzać ich pracę i czas spędzany z uczniami.

Z moich obserwacji wynika, że realizacja poszczególnych projektów zgłaszanych do programu to także wielka szansa na wzmocnienie samooceny mistrzów. Oni sami z siebie, będąc samoukami, często nie mają przekonania, że to co wiedzą nadaje się do przekazania, zwłaszcza, że wykorzystywane przez nich metody to wynik prób i błędów, samodzielnie opracowywanych patentów na takie czy inne rozwiązanie.

Wielkim atutem „Szkoły Mistrzów Budowy Instrumentów Ludowych” jest mobilizowanie uczestników, zarówno do samej nauki, jak i do zapisu pracy danego mistrza w formie audiowizualnej. Ta dokumentacja jest wymogiem programu i jest później publikowana.

Czy jako jurorka dużo się nauczyłaś o sprawach instrumentów tradycyjnych w Polsce? Czy poznałaś osoby, czy środowiska, o których wcześniej nie wiedziałaś?

Zarówno moje doświadczenie zawodowe w szydłowieckim Muzeum Ludowych Instrumentów Muzycznych, jak i wiedza z badań terenowych, dawały mi dość rozległą i potrzebną wiedzę jako podstawę do oceny wniosków potencjalnych beneficjentów. Również wcześniejsze doświadczenie jako uczennicy i potem twórczyni instrumentów w tej ocenie mi pomagały. Po sposobie napisania wniosku widać gotowość zgłaszającego do przebycia całego tego procesu, obecnie dotyczy to pojedynczych osób, dawniej zgłoszenia mogły wychodzić od instytucji organizujących taką pracę dla grup. Jako jury poznawaliśmy niekiedy nowych dla nas mistrzów, zdarzały się wnioski, w których do znanych twórców zgłaszały się nieznane mi osoby, nowe, spoza tzw. środowiska.

To dobry owoc dostępności tych elementów dziedzictwa dla wszystkich chętnych. Czy zdarza się, że trudno wybrać, które ze zgłoszonych wniosków będą miały szansę realizacji?

Zdarzały się edycje, w których zgłaszanych było kilkanaście wniosków bardzo dobrych, a wyboru trzeba było dokonać spośród nich kilku. W ten sposób to trudne, ale też bardzo budujące. Dlatego zawsze namawiam odrzuconych kandydatów, żeby nie ustawali w staraniach i aplikowali do kolejnych edycji, bo na ocenę wpływa cały szereg czynników. Od kilkunastu lat obserwuję wzrost na tym polu. Rośnie pula zgłoszeń, rośnie aktywność twórców instrumentów i liczba ich odbiorców. Ale pamiętajmy o tym, że mistrzowie to w większości grono osób starszego pokolenia. Nadal więcej ich odchodzi niż pojawia się nowych budowniczych. Więc taki program jest bardzo potrzebny.

Jednak nie byłoby jego powodzenia gdyby nie szereg organizacji i instytucji, które od wielu lat tworzą konteksty do wykorzystania instrumentów, zajmując się szeroko pojętą muzyką tradycyjną, animując działania w tym obszarze. Wszystko to wzmacnia siebie nawzajem. Bezcenna jest działalność Piotra Piszczatowskiego, twórcy Targowiska Instrumentów – odbywającej się cyklicznie imprezy pozwalającej na spotkanie twórców i nabywców instrumentów w jednym miejscu i czasie. Targowisko jest okazją do poznania konkurencji, tworzy relacje i znajomości, wzmacnia rynek, gromadzi producentów i odbiorców.

Targowisko powstało w 2010 roku, a pierwsza edycja SMBIL” odbyła się w 2012. To owoc wielu lat pracy wspomnianych przez ciebie środowisk wpływających na revival — jak to się szumnie nazywa — świata muzyki tradycyjnej w Polsce.

Te działania stanowiły dla siebie wzajemnie bazę osób i wiedzy, aby dalej tę aktywność w kierunku poznawania i popularyzacji muzyki tradycyjnej od strony instrumentów realizować i ożywiać działalność twórców. Synergia tych działań wpływała też na poszerzanie grona odbiorców, osób zainteresowanych kupnem i użytkowaniem instrumentów.

Brałaś udział w programie również jako uczestniczka. Jak to jest znaleźć się po drugiej stronie? 

W zeszłym roku zdecydowałam się na naukę budowy pedałów do harmonii trzyrzędowej od pana Czesława Adamczyka ze Skarżyska Kamiennej. Znam pana Czesława od 2013 roku. Jest świetnym znawcą tematu, a w okolicach Szydłowca nadal bardzo popularne są harmonie pedałowe. Moje zgłoszenie do programu NIMiT objęło naukę budowy pedałów i metod renowacji harmonii. Od lat ciekawiło mnie to, że twórcy tych instrumentów wiedzą, jak krok po kroku wykonać ich poszczególne elementy. Wielu instrumentarzy-samouków poznaje budowę instrumentu rozbierając stare egzemplarze na części pierwsze. Pan Czesław wiedział jakie kroki wykonać, uczestniczyłam w kolejnych etapach prac, wykonując poszczególne części, również jako zadania domowe. Nauczyłam się, jak wędruje powietrze wewnątrz pedałów, pośród tych wszystkich klapek i kanałów, jak to wszystko pracuje, żeby harmonia mogła brzmieć.

Czesław Adamczyk podczas produkcji pedałów do harmonii pedałowej. Pawłów, 2022. Fot. Katarzyna Zedel
Czesław Adamczyk podczas produkcji pedałów do harmonii pedałowej. Pawłów, 2022. Fot. Katarzyna Zedel
Czesław Adamczyk podczas produkcji pedałów do harmonii pedałowej. Pawłów, 2022. Fot. Katarzyna Zedel
Czesław Adamczyk podczas produkcji pedałów do harmonii pedałowej. Pawłów, 2022. Fot. Katarzyna Zedel
Pedały do harmonii pedałowej w trakcie budowy przez Czesława Adamczyka. Pawłów, 2022. Fot. Katarzyna Zedel
Czesław Adamczyk i Katarzyna Zedel. Pawłów, 2022. Fot. Katarzyna Zedel
Czesław Adamczyk ze swoją wizytówką wkładaną do instrumentów, które tworzy. Pawłów, 2022. Fot. Katarzyna Zedel
Czesław Adamczyk podczas produkcji pedałów do harmonii pedałowej. Pawłów, 2022. Fot. Katarzyna Zedel

Od kilku lat sprzedajesz własną produkcję – w Twoim domu zawsze można natknąć się na wyprawione skóry lub drewniane elementy instrumentów. Które z nich tworzysz, na jakie znajdują się nabywcy?

Od kilku lat bliski stał mi się temat bębnów obręczowych i barabanów. Jestem wdzięczna za naukę Piotrowi Sikorze, skrzypkowi i budowniczemu instrumentów, m.in. bębnów i basów. Wspólnie budowaliśmy pierwsze barabany, on mi pokazał swoje metody wyprawiania skóry i budowy tych instrumentów, a ja kontynuowałam te prace samodzielnie. Kiedy przywiozłam jeden z ich efektów, pan Piotr dokonawszy szczegółowych oględzin potwierdził: „Możesz robić sama” (śmiech).

W materii muzykanckiej i rzemieślniczej potrzebne jest takie namaszczenie. Ty je otrzymałaś, na podstawie swoich produktów. Gratuluję!

Dla mnie to rodzaj błogosławieństwa, ważny zwłaszcza dlatego, że bardzo zależało mi na pozostaniu w jak najlepszej relacji z mistrzem, dla którego stawałam się przecież konkurencją. Chociaż pracy starczy dla wszystkich. Bardzo mnie cieszy to, że zapytują o instrumenty coraz młodsze osoby, które zasłuchują się w mistrzów i w ich muzykę, i mają chęć nauczyć się gry, żeby tę tradycję kontynuować. Myślę, że obecność i zainteresowanie młodych uskrzydla też naszych mistrzów. Zawsze powtarzają, że dzięki tym kontaktom czują się młodsi.

Zobacz:
Film Budowa basów radomskich z udziałam Piotra Sikory, Autorstwa Michała Maziarza
youtube.com/watch?v=K3cYzRee0gE

Okazję do takich kontaktów, niekoniecznie handlowych, stwarza wspomniane Targowisko Instrumentów. Czego możemy się spodziewać na Twoim stanowisku w tym roku?

Więcej będę tym razem prezentować, niż sprzedawać instrumenty własnej produkcji. Biorę nowiutkie pedały i mam zamiar się nimi chwalić (śmiech), będę pokazywać swoje bębenki, sukę i mazanki. Przygotowałam też trochę zabawek dźwiękowych dla dzieci.

Co sądzisz o Pracowni Targowiska Instrumentów — czasie i przestrzeni, w których goście mogą przyłączyć się do mistrzów podczas pracy?

To jest dobra okazja do bardziej szczegółowych konsultacji, pytań, studium przypadku. Możliwość wzięcia udziału w tworzeniu lub naprawie poszczególnych elementów, nad którymi pracują mistrzowie. Duże narzędzia, maszyny, czy cały warsztat, jakim na co dzień się posługują są niemożliwe do przeniesienia do tej przestrzeni, ale można poznać niektóre elementy całego procesu. Jest to przede wszystkich możliwość spotkania. Mistrzom pozwala też zobaczyć, jak wiele mają do zaoferowania osobom, które interesują się ich warsztatem.

Gdy sama prowadziłam warsztaty bębenków obręczowych na Jarmarku Jagiellońskim w Lublinie, ich odbiór dał mi do myślenia, jak wiele mam już do dania, choć są przede mną jeszcze całe oceany wiedzy i umiejętności do poznania.

A źródeł mimo wszystko nadal jak na lekarstwo…

Zwłaszcza w dziedzinie wiedzy i umiejętności przekazywanych drogą ustną, w relacji, w bezpośrednim spotkaniu.

Życzę Ci pomyślnych wiatrów na tych niezgłębionych wodach, żebyś mogła sama się wzbogacać i być przewodniczką dla innych.

Bardzo dziękuję, proces trwa, niech się dzieje!


Więcej o programie Szkoła Mistrzów Budowy Instrumentów Ludowych:
nimit.pl/szkola-mistrzow-budowy-instrumentow-ludowych
muzykatradycyjna.pl/smbil

Katarzyna Zedel – etnomuzykolożka, kulturoznawczyni, muzykantka, śpiewaczka, twórczyni instrumentów, pasjonatka chorału gregoriańskiego, śpiewa w Scholi Mulierum Silesiensis, współpracuje ze Scholą Węgajty. Od 2008 roku jest uczennicą wiejskich muzykantów z regionu radomskiego, m.in. Jana Gacy, Jana Fokta, Jana i Czesława Adamczyków i Wiesławy Gromadzkiej, oraz lubelskiego: Stanisława Głaza, Leona Krzosa, Tadeusza Dudki. Uczennica twórców instrumentów ludowych: Zbigniewa Butryna, Piotra Sikory i Czesława Adamczyka. Grywa muzykę do posłuchu i do tańca na skrzypcach, suce, bębenku, barabanie i basach. Współtworzy kapele z mistrzami muzyki ludowej oraz z rówieśnikami. Prowadzi zajęcia edukacyjne i popularyzatorskie na temat kultury tradycyjnej i instrumentów ludowych. Jako artystka i koordynatorka wydarzeń artystycznych współpracuje z Warsztatami Kultury w Lublinie oraz z Fundacją Wszystkie Mazurki Świata. Działa w Akademii Kolberga w – Radomskiej i Szydłowieckiej Szkole Tradycji.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Zamknij