Przejdź do głównej zawartości strony

Mazuca de Agrestina

lub

Wyjątkowy, niezwykły, najważniejszy, sensacyjny, osobliwy, unikalny, intrygujący taniec brazylijskich niewolników

Tekst powstał na początku Wielkiego Tygodnia. Zaproponowałem wówczas coś, co zrewiduje Wasze poglądy na życie doczesne. Jedziemy do Brazylii, do Pernambuco. W stanie tym jest miejscowość Agrestina, a do niedawna mieszkała tam Dona Amara, rocznik 1901, która była córką niewolników. Zmarła w 2009 r. (Panie, świeć nad jej duszą). A ja miałem to szczęście, że się zainteresowałem tańcami z tego regionu jeszcze jak żyła – rok wcześniej. Nie, żeby osobiście, ale internetowo.

Prezentuję tylko jeden taniec, za to z kilku powodów.

Po pierwsze, jest to mazurka vel mazuca, taniec z elementami kultury afrykańskiej i indiańskiej, ale – co wyraźnie podkreślają w Pernambuco i co żyje w świadomości lokalnej – wywodzący się z polskich mazurków (mazurca polonesa):

Po drugie, w czasach zarazy i wobec braku kontaktów międzyludzkich, jest to świetny przykład na wielopokoleniowy przekaz tradycji. Dona Amara uczyła się tańczyć jeszcze od swoich dziadków, a zarówno jej dziadkowie jak i rodzice byli niewolnikami, gdyż niewolnictwo w Brazylii zniesiono dopiero w 1888 r. Jak podkreślała: mazuca sprawiała, że czuli się wolni. Dona Amara była najstarszą aktywną tancerką i śpiewaczką, chlubą regionu. Wokół niej i innych starszych tancerzy (zaledwie 60- i 70-letnich) powstała grupa, która przekazuje tradycje taneczne następnym pokoleniom. I wszyscy uczyli się i uczą już od dziecka.

Po trzecie, mazuca z jednej strony jest bardzo integracyjna, a z drugiej można się jej uczyć nawet w samotności, choć ten stan pewnie niektórym ciut doskwiera. Jednocześnie krok podstawowy jest bardzo prosty, przez co łatwy do opanowania. Najlepiej widać go tutaj:

Stawia się trzy kroki i robi przerwę. Zatem przy rozliczaniu „raz i dwa i” robimy krok prawą nogą na „raz”, krok lewą nogą na „i”, krok z przytupem prawą nogą na „dwa”, a na „i” robimy przerwę. Można też tańczyć z ozdobnikami, np. zamiast pierwszego kroku zrobić dwa szybkie, co już wcale nie jest łatwe, a co chyba najlepiej pokazuje ten film:

Z żalem dodam, że choć dużo tu tańczą, to niestety mało widać. Zwróćcie uwagę, że tańczy się w kole, odwracając się raz do osoby z lewej strony, a raz z prawej. Śpiew zaś polega przede wszystkim na powtarzaniu tego, co zaśpiewa prowadzący.

No i po czwarte – tak, nie przesłyszeliście się: „raz i dwa i”, czyli ten taniec jest w rytmie parzystym. Takie ewenementy się zdarzają, a w Ameryce Łacińskiej w kilku miejscach niezależnie z trójmiarowych mazurków rozwinęły się parzyste mazurki, mazuki, mazouki i zouki.

Życzę głębokich przemyśleń i owocnej rewizji światopoglądowej.

Rok przed śmiercią Dona Amara zajęta była promowaniem swojej płyty, ale miała już plany na 2009 rok: jako że od 59 lat była wdową, samotność jej trochę doskwierała, zamarzyła więc zostać… panną młodą. Dobrze mieć plany, żyć z humorem, podchodzić z dystansem do siebie, smucić się i tańczyć, kiedy czas ku temu.


Tekst pierwotnie opublikowano w 2020 roku na kanałach społecznościowych Domu Tańca podczas narodowej kwarantanny. Zamieszczony w 2020 roku na muzykatradycyjna.pl w ramach zadania „muzykatradycyjna.pl” realizowanego przez Forum Muzyki Tradycyjnej we współpracy z Instytutem Muzyki i Tańca – Pracownią Muzyki Tradycyjnej

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Zamknij