Przejdź do głównej zawartości strony

Gawęda językowa/kulturowa/sentymentalna (niepotrzebne skreślić)

„Jak trwoga, to do Boga”.

Bywa, że udaję się wtedy do półki z książkami*. Na poczesnym miejscu trzymam Słownik etymologiczny języka polskiego Aleksandra Brücknera.

Zobaczcie, co pisze Brückner na stronie 104 (wydanie z roku 1957):

„Dupło i dziupło, dupla i dziupla, dᶶpa, ‘wydrążenie’, ‘wypróchniałość’, ‘dziura’, ‘rysa’, porów. czes. doupa, ‘otwór’, ‘wydrążenie’, na Pomorzu r. 1240 »dupna mogiła« (‘wydrążona, próżna’); pień pojawia się i z b, może i w dubas (obok dziubas), ‘rodzaj statku (wydrążona kłoda)’, przeważa jednak p: dupnieć, dupniasty. Inaczej w litew., gdzie b stałe: dauba, ‘parów’, ‘dół’, dubus, ‘głęboki a próżny’, dubti, ‘zapadać się’. Niem. tief, goc. diups, ‘głęboki’ (z *dhoup). P. dąbrowa, debra, dno. Służy przezwiskom dla niedołęg wszelakich: dupak (i w kartach dupak, dupek, dupnik, ‘niżnik’, ‘walet’). Prasłowo, ale u innych Słowian, Czechów, Rusi, nie oznacza, jak u nas, ‘tyłka’ (tak i u Bułgarów i Serbów); u Serbów dupljasz, a u Czechów doupnak dla ‘gołębia dzikiego’ przypominają naszego wyżej przytoczonego dubacza (że się w dziuple gnieździ?). Cerk. dupina, ‘jama’, powszechne dupło dla ‘dziupła’, na Rusi duplak i ‘barć’, duplenik, ‘miód leśny’. Nasze kurdupel zawiera toż słowo, jeśli to nie pożyczka raczej z ruskiego”.

Wynika z tego, że w XIII wieku określenie „dupna mogiła” oznaczało po prostu pusty grób. W zasadzie bez sensacji. Dopiero z czasem TO słowo nabrało rysu pospolitego, żartobliwego, urągliwego, wulgarnego – zależy od kontekstu (ale nie na Śląsku!).

Kochany Brückner.

Chociaż nie całkiem. Chciałam się jeszcze podeprzeć autorytetem jego Encyklopedii Staropolskiej, ale nic nie przedziela haseł „dukt” i dwory”, a tam właśnie bohaterka mojej dzisiejszej gawędy powinna się znajdować. Dzieło to zawiera detaliczne wypisy na temat kulturowych zapożyczeń i koneksji. Nie tym razem.

O co poszło?

Oglądam, czytam, słucham.

[Bardzo dużo w ostatnich dniach, w przerwach od pracy, bo niestety znowu kwarantanna, dobrowolna.]

Dᶶpa. W wywiadach, tekstach, postach na FB, piosenkach, filmach dokumentalnych, pesymistycznych proroctwach, że znowu się w niej znaleźliśmy: lokalnie, krajowo i światowo.

Rozsiadła się tak wygodnie, powszechnie, triumfalnie wręcz, że na wszystko inne zaczyna brakować miejsca.

Kaszubi nazywają ją melodyjnie, miękko (jeśli ktoś umie to prawidłowo wypowiedzieć) i trochę rubasznie: „dëpskò”, zgrubiale (czytaj: wulgarnie): „rzëc”, ale deminutiwum to urocze: „rzëcuszka, rzëtuszka, rzëcynka”. Chciałoby się sprawę skierować ku „rzecze” (w znaczeniu: mówi) i to by się zgadzało, bo na wsi używano określania na niesłowność: „robić dᶶpę (albo z tejże trąbę – co w sumie na jedno wychodzi) z gęby”. Nikt by sobie tego raczej nie życzył.

W języku dolnołużyckim nie ma ona żadnego związku z wyżej wymienioną; zagłębienie w ziemi to (zdrobniale) dobrze nam znajoma „dupka”. Baskijska „upa” to „beczka”. Blisko i daleko jednocześnie. A nasza w/w to tutaj „popa” (coś nie gra przy wymawianiu, spróbujcie). „Pugo” w esperanto, cytowania czeskiego odpowiednika tutaj oszczędzę. Rosyjska „жопа” jest po prostu bezkonkurencyjna.

W języku tagalskim [Hawaje i okolice – aż głupio tak pisać, bo okolice Hawajów to głównie woda. Ale wikipedia podaje: „Hasło zaimportowane automatycznie – nie zostało zweryfikowane w papierowych słownikach lub wiarygodnych słownikach online”, zatem nie wiem, czy dokładnie na tych wyspach, czy na innych, nawet bardzo oddalonych] – oznacza to ni mniej ni więcej tylko – „kadzidło”. Byłobyż to spełnieniem skrytych fantazji Ludwika XV?

Wyżej dᶶpy nie podskoczysz – mawiała moja babcia nieboszczka (normalnie napisałabym „świętej pamięci”, ale umieszczanie świętości w takim sąsiedztwie się nie godzi).

Na wsi słowem „nieboszczyk” określano bliskich i znajomych zmarłych, było to nawet pewnym wyrazem zażyłości i bliskości. O mniej lubianych mawiano: „grabarz go w dᶶpę łopatą klepnął”.

Po tych internetowych lekturach najpierw wzięły mnie – jak to się mówi – nerwy, a potem historia mnie wciągnęła, powiedziałabym nawet że twórczo zapłodniła. W zasadzie mam już pomysł na bestseller, bo jej konteksty w kulturze tradycyjnej (współczesnej tym bardziej!) nie wyczerpią się nigdy.

Chciałoby się opowiedzieć komuś, zrobić burzę mózgów

(! a jednak mózgów). A tu noc, październik, pusto, ciemno, strasznie i nie do śmiechu.

3.40 – za późno/za wcześnie żeby do kogoś zadzwonić.

Nie zaglądajcie za często do Internetu.

Ona tam kipi, buzuje, przelewa się, wybucha.

Dużo można zrobić z językiem jako narzędziem komunikacji.

„Taka to sprawa: szeroka dᶶpa, wąska ława”.*

Pozdrawiam purystów (językowych). Bez fanatyzmu, ale sympatyzuję!

Hieronim Bosh, Ogród ziemskich rozkoszy (fragment). Domena publiczna
Hieronim Bosh, Statek głupców. Domena publiczna

* cytat z filmu Agonia.

Ps. Dziękuję AS i AD za impuls, Internetowi za ocean inspiracji, Wikipedii za skojarzenia (Ja i Wikipedia? Koniec świata).

Ps. Z trwogi nie żartuję. Macie na nią receptę?


W zasięgu głosu
O zjawiskach, emocjach, zwyczajach, tematach niedotykalnych i sprawach niewidzialnych, tworzących nasze życie. Zbiorczo nazywane tradycją, która powstaje z więzi między ludźmi. Blisko, w zasięgu głosu.

Ewa Grochowska

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Zamknij