No i mamy koniec karnawału. A skoro mowa o karnawale, to (nie wiedzieć czemu) większość ludzi myśli o Brazylii i najsłynniejszym karnawale w Rio de Janeiro!
Najsłynniejszym, bo telewizja, radio i inne media co roku o nim mówią tak, jakby to była jedyna, a przynajmniej jedna z niewielu imprez w karnawale.
No cóż, zburzę ten stereotyp i wygłoszę taki truizm: karnawał to okres wielu i częstych zabaw w całym świecie, choć pod tą nazwą głównie w świecie o tradycjach katolickich. Zaczyna się od Nowego Roku lub Trzech Króli i trwa do Środy Popielcowej, kiedy to zaczyna się Wielki Post i wreszcie można odpocząć po CIĄGŁYM HULANIU, zwłaszcza w TYM ROKU! Uff!
Impreza na Sambodromie jest faktycznie najliczniejsza, ale w całej Brazylii odbywa się zabaw nie do zliczenia. Wszak to wielki kraj – zajmuje… UWAGA! – około 80% naszego kontynentu. To taka Europa bez… co by tu obciąć… a, już mam – bez Meksyku.
W Rio dominuje samba. Inną bardzo dużą i znaną imprezą jest karnawał w starej części Recife – w Olindzie w stanie Pernambuco. Tańczy się tam m.in. frevo, maracatu, cirandę, coco, manguebeat. Z kolei w Salwadorze – stolicy stanu Bahia bawi się do lokalnych odmian muzyki axé, samby-reggae, arrochy i innych.
Mnie jednak najbardziej interesuje najdalsze południe Brazylii – Rio Grande de Sul. A to ze względu na temat poruszony kilka tygodni temu na EfWaTańTra i tu rozwijany, czyli TTT – Teatr Tańca Tradycyjnego i przedstawienie „Odys”.
Otóż mieszkańcy tego stanu to Gauchowie vel Gauczowie. Uwaga! Nie mylić z gauchami vel gauczami. W tym przypadku język polski odróżnia lepiej takie subtelności niż język portugalski. Gdy napiszemy „gauczowie” otrzymamy pastuchów bydła (czyli kowboi) z pampy, czyli z południowoamerykańskich stepów, które rosną na pograniczu Argentyny, Urugwaju, Brazylii i Paragwaju. Gdy zaś napiszemy „Gauczowie” mamy ludzi urodzonych i mieszkających w Rio Grande do Sul. Różnica niewielka, zwłaszcza że kiedyś Gauczowie byli głównie gauczami, ale jest to pewne doprecyzowanie. Jest jeszcze jedno doprecyzowanie, ale już nie wiem od jakiej litery je zacząć, może, jak by była średnia, obok wielkiej i małej, najlepiej by się nadawała. To znaczenie to członkowie i miłośnicy CTG, czyli tamtejszych Domów Tańca, a ściślej Centrów Tradycji Gauczowskich. Oprócz tego, że są w Rio Grande do Sul, działają faktycznie we wszystkich pozostałych stanach Brazylii, gdzie tylko spotykają się Gauczowie. W zasadzie samo rozwinięcie skrótu większość tłumaczy. Jest to ruch stowarzyszeń, które podobnie jak nasz Dom Tańca zajmują się ciągłym poznawaniem i praktykowaniem niematerialnego dziedzictwa kulturowego, tyle że odnoszącego się do rodzinnego Rio Grande do Sul. Swoją drogą niewiele mniejszego od Polski.
Pierwsze CTG powstało ponoć już w 1948 r. A tańczą tam m.in. mazurki (jakby mogło być inaczej), walce, polki, xote (czyli szkockie zwane u nas potocznie skotiszami), milongi i polonaise czyli polonezy. Nic dziwnego: osadnicy, których największe rzesze napływały tam w latach 1890–1900 (choć wcześniej i później również – do lat 1930.), to znaczy tuż po zniesieniu w 1888 r. niewolnictwa w Brazylii, pochodzili głównie z Europy: Portugalczycy, Włosi, Hiszpanie, Niemcy, Polacy, Ukraińcy, Szwajcarzy, Anglicy, Francuzi, poza tym brazylijscy ciemnoskórzy, miejscowi Guaranie i inni. Wędrowali do Argentyny, Urugwaju, zostawali, inni stamtąd przychodzili, ścigani za niezbyt grzeczne zachowanie. Warto zwrócić uwagę, że było to już kilkadziesiąt lat po największej popularności mazurków, które zarówno w Europie, jak też w Ameryce Południowej – przynajmniej w tamtej części kontynentu – królowały na parkietach od lat 40. XIX w. A wszystkie z wymienionych nacji (no, może prawie wszystkie) przynosiły swoje mazurki. Na parkiecie trzeba było wypracować wersję kompromisową. No i wypracowano mazurkę „galopowaną” :
Mnie ten taniec zainspirował, gdyż mam wrażenie, że najbardziej oddaje ruch koni i pracę Pastuchów, czyli zapędzanie koni do zagrody. Zastanawiam się, na ile wykorzystano w tym tańcu galop z krakowiaka. Co prawda galop i tańce z elementami galopu były modne w Europie przynajmniej kilkadziesiąt lat wcześniej, ale w czasie zasiedlania Rio Grande do Sul chyba najsilniej łączył się z krakowiakiem znanym w wielu miejscach Europy. Do „Odysa” została wykorzystana właśnie mazurka galopeada, ale jest tam też inna wersja: mazurka marcada. Ta akurat z konkursu tanecznego:
Zadanie warsztatowe: po Popielcu pogalopujcie mazurkę. Swoją drogą, zawsze mnie zastanawiało, jak oni to robią, że się nie zderzają, choć każda para leci, gdzie popadnie.
I jeszcze jedno. „Oni” się nie przebierają, tylko ubierają. Dla gauczów z każdego z krajów strój jest ważnym wyznacznikiem tożsamości. W połowie lat 90. XX w. byłem na paru imprezach z ambasadorem Argentyny i on zawsze się wtedy ubierał w strój gaucza, traktowany przez Argentyńczyków jak narodowy. I nosił ostrogi. Miałem też do czynienia z Gauczem w brazylijskiej Amazonii i na moje pytanie o ostrogi, wyjął je z bagażu podręcznego. Oczywiście nigdzie się nie ruszał bez mate (czyli bez yerby).
Tekst pierwotnie opublikowano w 2021 roku na kanałach społecznościowych Domu Tańca. Zamieszczony w 2022 roku na muzykatradycyjna.pl w ramach zadania „muzykatradycyjna.pl” realizowanego przez Forum Muzyki Tradycyjnej we współpracy z Instytutem Muzyki i Tańca – Pracownią Muzyki Tradycyjnej.