Przejdź do głównej zawartości strony

O współczesnych tendencjach archiwizacji zbiorów dziedzictwa narodowego, problemach i obawach związanych z digitalizacją i udostępnianiem zbiorów, a także o dobrych praktykach i rozwiązaniach, które pojawiają się w Polsce, rozmawiamy z Sonią Wronkowską i Martyną Marcinkowską, pracowniczkami Biblioteki Narodowej. To największa instytucja kultury w Polsce gromadząca i udostepniająca zbiory, posiadająca własną bibliotekę cyfrową: Polonę oraz narzędzia upowszechniania: blog Polony. Prowadzi liczne projekty finansowane ze środków Unii Europejskiej i MKiDN. Jednym z ważniejszych projektów biorących pod uwagę także odbiorców, posiadaczy archiwów i zbiorów jest Polona dla Bibliotek w Chmurze. Biblioteka Narodowa od wielu lat stawia na jakość i najwyższe standardy digitalizacji i otwartego udostępniania zbiorów, coraz bardziej otwierając się na użytkowników. O Bibliotece Narodowej i Polonie mówi Wioletta Miśkiewicz, filozof nauki we Francuskim Narodowym Centrum Badań Naukowych, wielokrotny profesor gościnny na Uniwersytecie Warszawskim, osoba, która przyczyniła się do założenia polskiej sekcji konsorcjum Dariah. Kiedy przyjechałam do Polski, nic się wówczas jeszcze nie działo w dziedzinie humanistyki cyfrowej w kraju, Polona już wtedy miała dobrą ekipę cyfrową i dyrektor Makowski (dr Tomasz Makowski – przyp. red.) był zawsze całkowicie świadomy wagi tej sprawy. Bardzo szybko zrobili swoją doskonałą stronę, byli pionierską ekipą i są obecnie ważnymi członkami konsorcjum Dariah. 

Sonia Wronkowska obecnie pełni funkcję pełnomocnika dyrektora Biblioteki Narodowej do spraw rozwoju. Zajmuje się strategią rozwoju cyfrowego instytucji i funkcjonowaniem cyfrowych zbiorów w BN. Odpowiada za kontakty z podmiotami zewnętrznymi, inicjowanie nowych projektów mających na celu rozwój systemów informatycznych służących digitalizacji, przechowywaniu, udostępnianiu zbiorów. Wcześniej pracowała jako katalogerka w Zakładzie Zbiorów Muzycznych Biblioteki Narodowej. Przez wiele lat zajmowała się rozwojem Polony i odpowiadała za jej zakres funkcjonalny: funkcje systemu, sposób prezentacji zbiorów, przetwarzanie danych itd. Obecnie pełni funkcję ekspercką, uczestniczy w spotkaniach, konferencjach międzynarodowych, obserwuje, w jaki sposób podchodzą do zadań digitalizacji i udostępniania zbiorów inne kraje czy instytucje. 

Martyna Marcinkowska jest kierowniczką zakładu zbiorów cyfrowych Biblioteki Narodowej i projektu Patrimonium, zarówno pierwszej, jak i drugiej jego odsłony.

Sonia Wronkowska. Źródło: github.com
Martyna Marcinkowska

AD: Jakie są współczesne tendencje archiwizacji?

 

SW: Wypowiem się trochę szerzej na ten temat w odniesieniu do tego, co nazywamy LAM:  Biblioteki, Archiwa, Muzea, czyli po prostu zbiorów dziedzictwa kulturowego. Interoperacyjność to słowo klucz, które pojawia się we wszystkich wiodących instytucjach na świecie. Skończyła się epoka, w której wszyscy bardzo intensywnie digitalizowali, kiedy jedynym celem było to, żeby zdigitalizować zbiory i je udostępnić. To jest mniej więcej opracowane: pewne procedury, jak to robić, jak to robić w dobrej jakości, jak udostępniać, żeby użytkownicy mogli z tego korzystać. Myślę, że ta era boom digitalizacji i skupiania się na jej problemach organizacyjnych i technicznych jest już za nami. Natomiast teraz zaczęły się pojawiać nowe pytania. Każda z instytucji tworzy – jak to się mówi w żargonie – silosy i w nich gromadzi swoje zbiory. Użytkownik, który szuka jakiejś książki, nie jest zainteresowany tym, w której bibliotece cyfrowej ona jest, po prostu chce tę książkę przeczytać. Powstaje wówczas pewna bariera, bo te silosy są z punktu widzenia użytkownika niezrozumiałe. Zatem najważniejszym obecnie zagadnieniem jest to, jak sprawić, żeby zbiory mogły się mieszać, żebyśmy mogli się wymieniać nimi między instytucjami, żebyśmy mogli tworzyć biblioteki cyfrowe, które dają dostęp do zbiorów różnych instytucji. Wcześniej na pierwszy plan wychodziły zbiory i ich specyfika, a teraz są to użytkownicy i ich specyfika. Podstawowym celem digitalizacji jest możliwość udostępnienia obiektów użytkownikom. Nawet długotrwałe cyfrowe przechowywanie jest tylko środkiem do tego celu, a nigdy celem samym w sobie. Chcemy, by ludzie korzystali z dziedzictwa kulturowego, a konsekwencją tego jest zwrot w kierunku interoperacyjności. Pojawiają się rozmaite standardy, które określają, jak opracowywać zbiory, żeby były one interoperacyjne, żeby można się było nimi wymieniać, tworzyć nowe serwisy, które z nich w dowolny sposób korzystają. 

Webinaria. Fot. bn.org.pl

Pamiętajmy, że mówię z perspektywy bibliotek narodowych, czyli instytucji uprzywilejowanych, które mają dużą kadrę. Biblioteka Narodowa, jako największa instytucja kultury w Polsce, może sobie pozwolić na to, żeby poświęcić czas i zasoby ludzkie, na to, żeby zapoznawać się z międzynarodowymi standardami i je wdrażać. W dużym stopniu rozwijamy się także dzięki środkom z Unii Europejskiej. W programach UE także pojawia się owo ukierunkowanie, że digitalizacja nie jest celem samym w sobie, tylko myśli się o celu właściwym: użytkownikach. Instytucje publiczne muszą brać pod uwagę, że to, jak wydają środki, powinno być związane z konkretnymi potrzebami czytelników. Zdarza mi się oczywiście spotkać w bibliotekach cyfrowych nieumiejętne digitalizacje, czasem brakuje metadanych, czyli są zdigitalizowane zbiory, ale nie można ich w sensowny sposób wyszukać. Na pewno jest jeszcze sporo pracy do wykonania w całym sektorze GLAM, żeby wyjaśnić sobie ten cel digitalizacji. Biblioteka Narodowa jako centrum kompetencji do spraw digitalizacji zbiorów bibliotecznych służy w tym zakresie wsparciem. 

 

AD: Jakie rodzaje zbiorów posiada Biblioteka Narodowa?

 

SW: Instytucje kultury podległe MKiDN posiadają konkretne cele statutowe, na które mogą wydatkować budżet. Jednym z celów BN jest przechowywanie i udostępnianie piśmiennictwa, zatem piśmiennictwo w języku polskim jest dla nas kluczowe. W ustawach, które regulują nasze funkcjonowanie, mowa jest również o gromadzeniu wydawnictw dźwiękowych i audiowizualnych, co nie jest do końca piśmiennictwem, ale ma związek z polską produkcją wydawniczą czy językiem polskim. Zbiory BN nie zawsze muszą być związane z językiem polskim, gromadzimy na przykład twórczość polskich kompozytorów, autorów, wykonawców lub twórczość związaną z kulturą polską, przykładowo płytę z pieśniami polskich kompozytorów wydaną za granicą. Takie dokumenty kwalifikujemy jako Polonicum – wydawnictwo związane z polską kulturą, ale nienależące do rodzimej produkcji wydawniczej. Gromadzimy także zbiory, które nie są wydawnictwami, na przykład rękopisy, fotografie, rysunki. 

Książki. Źródło: bn.org.pl

Mamy chociażby Archiwum Jazzu Polskiego, które gromadzi dokumenty związane z polskimi muzykami jazzowymi, utworzone kilka lat temu. Muzycy lub ich spadkobiercy mogą przekazywać do tego archiwum różne materiały. Działamy także na zasadzie porozumień, miniprojektów z różnymi instytucjami, w ramach których jedna instytucja udostępniła na przykład do digitalizacji swoje zbiory, inna organizacja wspierała nas w wytwarzaniu metadanych i poprzez Polonę udostępniliśmy ten komplet informacji. Pracujemy także nad nową wersją Polony, w której użytkownicy będą mieli szansę na współtworzenie opisów obiektów, pojawi się możliwość publicznego komentowania zbiorów. Zdarza się, że osoba katalogująca nie była w stanie rozpoznać miejsca lub osoby, a użytkownik – badacz lub pasjonat – może uzupełnić opis. Będziemy mogli to zakomunikować poprzez publiczny komentarz. 

Pracujemy także nad platformą przeznaczoną dla naukowców, przy czym afiliacja naukowa nie będzie warunkiem koniecznym przy pracy. Ma to być narzędzie do pracy zespołowej, umożliwiające różnym osobom pracę nad zbiorem obiektów i udostępnianie treści na naszych platformach. Myśląc o rozwoju naszych e-usług, chcemy coraz bardziej angażować użytkowników, ponieważ zależy nam wzbogacaniu zbiorów. Mamy wprawdzie katalogerów, ekspertów w danych dziedzinach, i oni są w stanie opisać daną książkę szczegółowo i fachowo, zgodnie ze swoją wiedzą. Często jednak użytkownicy mają inny typ wiedzy, przykładowo wiedzę rodzinną o jakimś miejscu czy osobach, a nam zależy na tym, by dać im możliwość wypowiedzi, uzupełnienia informacji w Polonie, jeśli tylko mają na to chęć i czas. Z naszej strony myślenie o użytkownikach jest elementem strategii rozwoju. 

Zrzut ekranu z 06.12.2021. Źródło: Polona

AD: Różnica między udostępnianiem a upowszechnianiem. Możesz pokrótce objaśnić to zagadnienie?

 

SW: Jako przedstawicielka instytucji kultury mającej zbiory i skupiającej się na digitalizacji, wiem, że udostępnianie jest bardzo często głównym celem digitalizacji. W instytucjach nie ma wykwalifikowanej kadry do tego, żeby te zbiory upowszechniać. Biblioteka Narodowa udostępnia zbiory za pośrednictwem biblioteki cyfrowej Polona. Mamy także platformy upowszechniania, na przykład blog Polony, w ramach którego zapraszamy naukowców, pasjonatów, artystów, żeby oni pisali o naszych zbiorach. Są to bardzo różnorodne formy: począwszy od remiksów, przez czytanie starych książek i ich recenzje, aż do artykułów popularnonaukowych. Przykładowo Magda Tejchma wykonała melodię beduińską z rękopisu Rzewuskiego i to jest świetna inspiracja do tego, jak można wykorzystać zbiory czy to do swojego hobby, czy twórczości. Nie chcemy i nie mamy możliwości zasypywania użytkowników tekstami popularyzatorskimi, ale możemy dać im dobry przykład. Ze statystyk wiemy, że to dla ludzi bardzo cenne źródło. 

Jeśli myślimy o funkcjonowaniu zasobów w sieci, to samo udostępnienie ma efekty znikome. Pozycjonowanie przeciętnego udostępnionego obiektu w wyszukiwarkach internetowych jest bardzo niskie. Natomiast jeżeli pojawi się cokolwiek na temat tego zasobu, na przykład tekst na blogu, odnośnik na Wikipedii, link na jakiejś stronie, to od razu pozycjonowanie się poprawia. Zdajemy sobie sprawę, że każde działanie wokół zbiorów, jak wystawy czy koncerty, jest bardzo cenne i wpływa pozytywnie na wzrost czytelnictwa, na interakcje czytelników z zasobami. Jest duże prawdopodobieństwo, że kiedy czytelnik zajrzy na Polonie do jednej książki, zacznie szukać następnej. Nasza instytucja ma zbiory o wolumenie dziesięciu milionów jednostek, w związku z tym większość naszej energii wkładamy w opracowywanie, katalogowanie, digitalizację i udostępnianie. Natomiast nie mamy tylu zasobów ludzkich, by w sposób bardzo aktywny je promować. Być może to ciekawe zadanie dla innych organizacji, których zainteresowania skupiają się wokół jakichś charakterystycznych materiałów. Natomiast zagadnienie jest istotne. Samo udostępnienie nie wpływa w żaden sposób na wzrost świadomości Polaków. Stwarzamy techniczną możliwość dostępu do treści danych dokumentów, niekoniecznie ma to przełożenie na upowszechnianie tych zasobów. Promocja jest zatem istotna. Blog Polony, który powstał w 2013 roku, miał być taką iskierką, miał wskazać drogę, zainspirować do własnej pracy z naszymi zbiorami. 

Zrzut ekranu z 06.12.2021. Źróło: Polona

AD: Czy masz jakieś rady, sprawdzone rozwiązania dla mniejszych instytucji kultury?

 

SW: Niektóre instytucje dziedzictwa mają przeświadczenie, że udostępnianie w internecie powoduje zmniejszenie udostępniania fizycznego, że zwiększona działalność instytucji w internecie powoduje zmniejszenie jej aktywności w przestrzeni fizycznej, co jest oczywiście nieprawdą. Obserwujemy, że zwiększanie naszej obecności na przykład w mediach społecznościowych, w ogóle w przestrzeni internetu, wcale nie przekłada się na zmniejszenie liczby czytelników w bibliotece. Dzięki internetowi docieramy do zupełnie nowych grup użytkowników. Przykładowo obiekt z Polony staje się memem i niektórzy ludzie tylko dzięki takiemu przekazowi dowiadują się o Polonie. Wzrost czytelnictwa internetowego nie degraduje czytelnictwa fizycznego. Jest to po prostu zmiana, z którą musimy się zmierzyć. Myślę, że nie tylko nasza instytucja potwierdzi, że internet przyczynia się do zwiększenia różnorodności grup użytkowników. 

Drugą kwestią jest interoperacyjność i wymiana zbiorów, o której już wspominałam. Jeszcze parę lat temu był z tym związany pewien strach. Instytucje kultury nie chciały udostępniać nic w sposób otwarty, bo bały się, że stracą kontrolę nad swoimi zbiorami. Wobec tego mamy różne kurioza, na przykład archiwa watykańskie nakładające znak wodny na swoich plikach graficznych, który często uniemożliwia odczytanie treści. Patrząc wstecz, to w 2013 roku, kiedy utworzono Polonę, podejście Biblioteki Narodowej było mocno wizjonerskie, bo wiele instytucji bało się udostępniać w sposób otwarty w wysokiej jakości, mając z tyłu głowy przeświadczenie, że obecność w internecie im zaszkodzi, że ludzie będą to jakoś wykorzystywać niezgodnie z przeznaczeniem. Z biegiem lat widzimy, że większość instytucji odchodzi od tych środków, to znaczy, że doszła do wniosku, że nie ma jakichś strasznych konsekwencji tego, że udostępniamy coś w wysokiej jakości i ludzie mogą sobie z tego korzystać. A być może jest wprost przeciwnie? Polona udostępnia w dobrej jakości, więc ludzie robią z tego plakaty, okładki książek. W przestrzeni wizualno-artystycznej, na rynku wydawniczym widać bardzo dużo materiałów z Polony. Ludzie je wykorzystują i tym samym samoistnie nakręca się promocja. Ktoś zobaczy ciekawą okładkę książki i zajrzy do środka, a widząc, że zostały do tego użyte zbiory z Polony, sięgnie po nie sam. W taki sposób powiększa się grono odbiorców, którzy nie są typowymi molami książkowymi, tylko artystami czy grafikami. Typowe obawy, które w wielu instytucjach być może nadal funkcjonują, są – jak pokazuje doświadczenie – zupełnie nieuzasadnione. 

Watra, rok 1949. Źróło: Polona

Dobrze byłoby, gdyby mniejsze instytucje również mogły korzystać z dobrych, wcześniej już wypracowanych praktyk. Wiele projektów digitalizacyjnych w Polsce jest finansowanych ze środków unijnych i tam pojawiają się konkretne wymogi wobec udostępniania zbiorów. To kwestia punktowania projektów na etapie oceny, zbiory powinny być udostępnianie bez żadnych ograniczeń. Po wtóre, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wprowadziło zapisy dotyczące projektów naukowych, że publikacje, które są wynikami projektów, mają być udostępniane w Polonie. To nie są regulacje, które w sposób jednoznaczny wyprostowałyby działalność wszystkich instytucji, które jeszcze nie dojrzały do tego, żeby udostępnić otwarcie i w wysokiej jakości. Natomiast takie pojedyncze inicjatywy się pojawiają. 

Polona jest nie narzędziem, interfejsem, który prezentuje tylko zbiory Biblioteki Narodowej, w tej chwili to kilkadziesiąt różnych polskich instytucji! Wobec tych instytucji mamy już konkretne wytyczne dotyczące zbiorów. Wiele jest pozytywnych inicjatyw w tym kierunku, a także regulacji odgórnych. Jako Biblioteka Narodowa pełnimy pewne funkcje, na przykład jako Centrum Kompetencji do Spraw Digitalizacji Zbiorów Bibliotecznych. Są takie centra kompetencji w Polsce, które odpowiadają za digitalizację, za rekomendowanie praktyk w stosunku do digitalizacji różnych typów zbiorów. My akurat pełnimy tę funkcję, jeżeli chodzi o zbiory biblioteczne. To oczywiście działalność na zasadzie rekomendacji, służymy radą i doświadczeniem, lecz jest to kwestia dobrowolna, a nie narzucanie rozwiązań. Nie mamy do tego prawa. Dla porównania w Norwegii państwo uprawniło Bibliotekę Narodową do kontroli merytoryczno-technicznej nad całością działalności digitalizacyjnej w instytucjach kultury. Oni digitalizują zbiory wszystkich bibliotek, dostają na to ogromny budżet, organizują park maszynowy, zatrudniają wyspecjalizowane osoby. Taka scentralizowana digitalizacja zapewnia, że wszystkie zbiory w kraju są na takim samym wysokim poziomie technicznym, posiadają takie same strategie otwartości. W naszym przypadku mamy inne warunki, jednak ze strony MKiDN pojawiają się dobre narzędzia, rozwiązania, które jednak wymagają czasu i na efekty trzeba czekać latami. 

Afisz teatralny, Piotrków 1946. Źródło: Polona

AD: Cały czas pracujecie nad zaangażowaniem użytkowników w działania BN. Jednym z waszych projektów jest Polona dla Bibliotek w Chmurze. Możesz przybliżyć, czym i dla kogo jest ten program?

 

MM: Nazwa Polonausługi dla Bibliotek w chmurze może być myląca. Bibliotekę traktujemy tutaj jako koncept, zatem do tej usługi przystąpić mogą różnego rodzaju instytucje: organizacje pozarządowe, kościoły, biblioteki uniwersyteckie czy muzea, czyli tak naprawdę wszystkie podmioty, które gromadzą i przechowują publikacje, archiwalia i obiekty muzealne stanowiące świadectwo historii i dziedzictwa kulturowego regionu, a których budżety nie pozwalają na prowadzenie własnych bibliotek cyfrowych.

Biblioteka Narodowa już w 2015 roku zaczęła się przymierzać do tego typu projektu. Wówczas nie był to projekt realizowany w ramach środków europejskich, lecz tylko i wyłącznie z Ministerstwem Kultury, nazywało się to Polona dla Kultury. Wtedy do zbiorów Biblioteki Narodowej – tych cyfrowych, prezentowanych na stronie Polona.pl – dołączyły zbiory kilku instytucji, które radziły sobie z digitalizacją, lecz nie miały platformy do prezentacji i przechowywania, były to między innymi zbiory Fundacji XX Czartoryskich czy Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina. To nam pokazało, że istnieje w Polsce potrzeba stworzenia takiego miejsca i pomocy kulturze polskiej, czyli instytucjom, które chowają swoje skarby, a które są naszym dziedzictwem narodowym i należy je prezentować. Kilka lat temu podpisywaliśmy umowę z Państwowym Muzeum Etnograficznym, w ramach której doszło do digitalizacji zbiorów Archiwum Gana. To przepiękne archiwum fotograficzne udostępnione zostało w Polonie. To był kolejny krok i wskazówka do tego, żeby stworzyć projekt, który odpowiada na zapotrzebowanie kultury.

Fot. z Archiwum Gana

Biblioteka Narodowa jest naturalnym miejscem prezentacji dorobku kulturowego Polski. Dlatego w 2016 roku ruszył projekt Omnis, w ramach którego stworzyliśmy e-usługi, a jedną z nich była właśnie Polona dla Bibliotek w Chmurze. To trzyletni projekt realizowany ze środków Unii Europejskiej. W czasie trwania projektu kilka bibliotek prowadzących digitalizację, ale niemających miejsca i możliwości przechowywania i udostępniania swoich zbiorów, zaczęło deponować je u nas. Często robi się to w celu wieczystego przechowywania kopii cyfrowych, bo to niezmiernie ważne, żeby nie tylko udostępniać zbiory, ale sprawić, żeby kopie cyfrowe były bezpiecznie przechowywane i zostały w pamięci komputerów na wiele, wiele lat. Tak jak w magazynowcu Biblioteki przechowujemy oryginały, tak w cyfrowym Repozytorium tworzymy skarbiec, w którym przechowywane są kopie cyfrowe.

Wspomniana e-usługa dotyczy tylko i wyłącznie przechowywania i udostępniania zbiorów. W ramach Polony dla Bibliotek nie digitalizujemy materiałów obcych. Taka możliwość istnieje, ale wtedy trzeba podpisać z Biblioteką Narodową umowę o współpracy. Wówczas, jeśli Biblioteka Narodowa nie jest zajęta digitalizacją swoich zbiorów i nie prowadzi projektów digitalizacyjnych, możemy je użyczyć innym instytucjom. Jednak wiele instytucji decyduje się na samodzielną digitalizację, na przykład w ramach różnych projektów. Takie rozwiązanie jest bardzo dobre z punktu widzenia bezpieczeństwa zbiorów. Często są to rzeczy leciwe, poruszamy się tutaj w obrębie domeny publicznej, czyli obiektów sprzed siedemdziesięciu, dziewięćdziesięciu i więcej lat. Zbiory z tego kresu drukowane były na kwaśnym papierze, który po latach jest bardzo kruchy i wrażliwy na dotyk. Stąd bezpieczniej postawić u siebie stanowisko digitalizacyjne, o które dba lokalny konserwator.

Jeśli ktoś zdecyduje się na umieszczenie u nas zdigitalizowanych obiektów, na naszej stronie znajdzie wskazówki dotyczące tego, jak należy je digitalizować, w jakich rozdzielczościach i tak dalej. Jako Centrum Kompetencji do spraw Digitalizacji Zbiorów Bibliotecznych służymy także radą co do zakupu sprzętu do digitalizacji, proponujemy własne rozwiązania, które stworzyliśmy cztery lata temu, przy okazji przygotowania do zakupów realizowanych w ramach projektu Patrimonium. Kupiliśmy wtedy największy park maszynowy w Polsce, czyli dwadzieścia siedem skanerów. Były to ogromne przygotowania, gdyż mamy wygórowane wymagania. Chcieliśmy, by skanery robiły najlepszej jakości skany, były bezpieczne dla zbiorów starszych, a do tego szybkie i wytrzymałe. Pierwszy przetarg okazał się fiaskiem, nikt nie spełniał naszych wymogów. Przy drugim podejściu znalazła się jedna firma, która na podstawie opisu przedmiotu zamówienia stworzyła specjalnie dla nas urządzenie do digitalizacji oparte na aparatach fotograficznych. Obecnie te skanery są sprzedawane na całym świecie i potrafią zrobić nawet tysiąc pięćset skanów dziennie!

Jak nosić i przechowywać ubrania. Źródło: Polona

AD: Tak jak wcześniej wspomniała Sonia Wronkowska, nie wystarczy tylko zdigitalizować, lecz trzeba mieć cel i środki na późniejsze przechowywanie zbiorów, nie wspominając o ich udostępnianiu i upowszechnianiu. Centralizacja wydaje się być sensowna z punktu widzenia instytucji i użytkowników.

 

MM: Przez lata Ministerstwo Kultury dawało pieniądze na projekty digitalizacyjne. Zdarzało się wówczas, że środki otrzymywały małe biblioteki, które – kiedy były to pieniądze projektowe – utrzymywały cyfrowe biblioteki, a następnie, po zakończeniu projektu, ze względu na brak środków odchodziły w cyfrowe zapomnienie. Są to biblioteki często postawione na zupełnie innym systemie niż ten, który BN oferuje swoim partnerom. Zasadniczą różnicą jest to, że oferta BN jest darmowa, a za komercyjne rozwiązania trzeba płacić. Ponadto BN stawia na nieograniczoną dostępność przy zachowaniu możliwie jak najwyższej jakości prezentowanych zbiorów. Dostępność zasobów instytucji stosujących starsze rozwiązanie stoi pod znakiem zapytania, bowiem konieczna jest instalacja dodatkowego oprogramowania, co może być utrudnione, a wręcz niemożliwe w odniesieniu do szeregu maszyn, na przykład do komputerów zlokalizowanych w szkołach, bibliotekach, kafejkach internetowych, albo też uruchamianie wtyczki opartej o JavaScript, która często jest blokowana przez oprogramowanie bezpieczeństwa, traktujące tego rodzaju skrypt jako potencjalnie złośliwy.

Od kilku lat, dzięki staraniom Biblioteki Narodowej, w ramach konkursów organizowanych przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego do ich regulaminów wpisano wymóg przekazania przez beneficjentów środków ministra kopii wzorcowych do cyfrowego Repozytorium Biblioteki Narodowej. Oznacza to, że wszystkie materiały wytworzone za pieniądze publiczne trafiają do nas na wieczyste przechowywanie. Tym samym centralizujemy dorobek digitalizacyjny. Od kilku lat ta centralizacja postępuje. Zawiera się w tym obecnie między innymi udostępnianie za pomocą Polony dla Bibliotek. Dzięki temu na Polonie powstały takie opcje jak tworzenie kolekcji instytucji. A ponieważ Polona cały czas się zmienia, w przyszłym roku startujemy z jej nową odsłoną, w której każdy czytelnik będzie mógł tworzyć własne kolekcje, a następnie je upublicznić, bo dotychczas są to kolekcje prywatne. To ciekawy wątek dla osób, które lubią przeszukiwać Polonę i dzielić się swoimi znaleziskami, aby stworzyły sobie własną półeczkę w tej wielkiej, zawierającej trzy i pół miliona zbiorów cyfrowej Bibliotece Narodowej. Druga sprawa to wejście we współpracę jako instytucja i stworzenie swojego miejsca. Nawiązując do analogii biblioteki: nie półeczkę, a całą salę. Czyli możliwość tworzenia wielu półek ze zbiorów własnych i tych, które już znajdują się w naszej bibliotece.

Artykuł został zrealizowany we współpracy z Narodowym Instytutem Muzyki i Tańca w ramach Programu Archiwa Dostępne 2021 prowadzonego przez Forum Muzyki Tradycyjnej oraz Pracownię Muzyki i Tańca Tradycyjnego. Projekt jest finansowany ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Zamknij