Przejdź do głównej zawartości strony

Święto zmarłych i dzień zaduszny to święta obchodzone w kościele katolickim od średniowiecza. W tradycjach ludowych do dziś zachowały się wierzenia związane z tymi świętami. Zmarli odwiedzają swoich żyjących krewnych, zmarły ksiądz odprawia o 23 mszę w kościele. Dusze odwiedzają cmentarze, by tam pokutować, a każda z nich – według wierzeń ludu pomorskiego – niesie „ciężar łez”, które krewni za niego wypłakali.

Niebezpieczne dusze

Powszechnie wierzono, że w noc zaduszną dusze przybywają z cmentarza, odwiedzają kościoły bądź domy swoich krewnych (czekając na ich modlitwę i poczęstunek). Najczęściej pojawiają się około godziny jedenastej w nocy, by po godzinie wrócić „do siebie”. Gdzieniegdzie dusze wychodziły poza cmentarz równo o północy. Pokutujące dusze nie tylko życzliwie odwiedzają żyjących krewnych, ale też bywają dla ludzi niebezpieczne! Tego dnia należy unikać rozstajów dróg, mostów (duchy skręcają tam karki ludziom), a nawet kościołów, bo można zostać rozszarpanym:

„W Mechowej pewna kobieta poszła w noc zaduszną do kościoła i ujrzała ducha swej znajomej, która ostrzegła ją, aby uciekała z kościoła, a zostawiła swój płaszcz. Kobieta, uciekając, porzuciła płaszcz, który duchy rozszarpały w mgnieniu oka. Na drugi dzień kawałki płaszcza leżały na grobach”.

– B. Stelmachowska, Rok obrzędowy na Pomorzu, 1933: 191.

 

Ambaras z duszami

Dzień zaduszny zazwyczaj bywał nieco kłopotliwy dla żywych, bowiem na każdym kroku musieli oni uważać, by nie natknąć się na zmarłych! Musieli oni zostawić chałupę na noc otwartą, a na stole przygotować dla duszy zmarłego krewnego coś do zakąszenia i popicia oraz dodatkowo miskę z wodą do obmycia się. A propos wody… nie można jej wylewać wieczorem na ganek, by przypadkiem nie oblać jakiejś zbłąkanej duszy. Nie powinno się też tego dnia wody gotować, by, jak wierzono na Pomorzu, nie sprawić przykrości duszom zmarłych. W dzień zaduszny rybacy nie wypływają też w morze (morze żąda tego dnia ofiary i ma podobno najwyższy stan wody; jest niebezpieczne). Ciepła grzanej wody zmarli nie lubią, ale już ciepło w domostwie owszem, zatem każdy gospodarz stara się nagrzać izbę tego dnia, by zbłąkane dusze mogły się nieco ogrzać. Ponadto nie można tańczyć, śpiewać i gwizdać… bo przyjdzie diabeł szukający dusz i sam zatańczy, a tego przecież nikt by nie chciał. Nie zaleca się też tej nocy spuszczać psów z łańcuchów, coby nie ganiały za duszami. Wszystko to mogłoby na kogoś sprowadzić rychłą śmierć.

Jak wygląda dusza?

Wszystko zależy od tego, kim zmarły był za życia. Ogólne wyobrażenia o błąkających się pokutujących duszach świadczą o tym, że dusze te przyjmowały postać okrytą wielką, szarą chustą. Kobiety-pasterki, które zmarły młodo, ukazują się pod postacią idącej nad staw młodej dziewczyny z koszykiem w ręku. Dusze pokutujące siadają na kamieniach i wołają o ratunek. Generalnie przyjmowane przez dusze postacie mogą być różne, ale co ważne, jeśli w ogóle chce się je zobaczyć, trzeba popatrzeć powyżej prawego ucha czarnego psa.

Pieśń z powiatu chełmińskiego:

W dzień zaduszny wiatr powiewa
Na cmentarzu skrzypią drzewa
Nie skrzypią tam stare drzewa
Tylko dziad pod krzyżem śpiewa
Aż się trzy duszyczki zlękły
I na kolana uklękły
Dusze rzewnie zapłakały
I ku niebu zawołały:
Niebo, niebo, przyjmij że nas
Bo Pan Jezus znać nie chce nas
A niebo im odpowiada:
Oj biada nam, biada, biada
Czemużeście nie słuchały
W ciężkich grzechach umierały
Dusze rzewnie zapłakały
i ku wodom zawołały:
Wody, wody, przyjmijcie nas
Bo Pan Jezus znać nie chce nas

I tak po kolei dusze zwracają się do lasów, ziemi, aż w końcu do Matki Boskiej, która lituje się nad duchami. Pieśń kończy się słowami:

Matka Boska do się wzięła
Swym płaszczykiem ogarnęła
Piotrze, Piotrze, otwórz drzwiczki
Wpuść do nieba duszyczki

– cyt za. Stelmachowska, ibidem: 195.

 

Muzykowanie na cmentarzu

Dawniej na Kaszubach istniał zwyczaj, by w dzień zaduszny młodzi chłopcy muzykowali w kaplicy cmentarnej. Wykorzystywano wtedy przede wszystkim diabelskie skrzypce, tradycyjne kaszubskie grzechotki – sznërë, knarë, a także burczybas.

Wytwarzany przez młodzieńców hałas miał za zadanie odpędzić złe duchy, tak, by na cmentarz nie niepokojone dostać się mogły dusze pokutujące. Obecnie zwyczaj już to tylko historia, a młodzi (i starzy) Kaszubi na cmentarz udają się w celu zapalenia zmarłym krewnym lampki, znicza, zwanych wiecznym widem – wiecznym światłem.

 

Dziady

Mianem dziada określa się w polskiej tradycji postać żebraka, lirnika (grającego na lirze korbowej). Dziady śpiewają nabożne pieśni i modlą się za darczyńców (jeśli ci ofiarują im datki) na cmentarzach, pod kościołami, ale także na jarmarkach czy chodząc po wsiach. Niegdyś w Zaduszki na Cmentarzach często można było spotkać dziadów-żebraków. W tradycji istniał imperatyw obdarowywania dziadów datkami, bowiem pod ich postacią na ziemię przyjść mogli nie tylko zmarli, ale i sam Pan Jezus.

Z dniem zadusznym wiąże się także tradycja obrzędu dziadów – jest to zwyczaj zbierania się w dzień zaduszny na cmentarzach bądź w kościołach pokutujących dusz.

Serce ustało, pierś już lodowata,
Ścięły się usta i oczy zawarły;
Duch ,Gotycyzm, Trup,Upiór
Na świecie jeszcze, lecz już nie dla świata!
Cóż to za człowiek? — Umarły (…)
Ci, którzy bliżej cmentarza mieszkali,
Wiedzą, iż upiór ten co rok się budzi,
Na dzień zaduszny mogiłę odwali
I dąży pomiędzy ludzi

– A. Mickiewicz, Upiór.

 

Zwyczaj ten przedstawił literacko Adam Mickiewicz w poemacie Dziady. W opisanym przez wieszcza obrzędzie guślarz (mistrz ceremonii) wraz z innymi zebranymi wywołuje duchy (lekkie, ciężkie i pośrednie). Mickiewicz w II części swojego poematu czerpał bogato z tradycji, i jak sam przyznaje, „przedstawił obrazy w podobnym duchu, śpiewy zaś obrzędowe, gusła i inkantacje są po większej części wierne, a niekiedy dosłownie z gminnej poezji wzięte” (Mickiewicz, Dziady 1982: 13). Warto zatem, czytając o ludowych tradycjach, poczytać także i naszego narodowego wieszcza, i porównać sobie jego relacje z zapiskami etnografów. Warto też w dzień zaduszny wieczorową porą wybrać się na cmentarz. Dziś jeszcze (np. na poznańskim Junikowie) spotkać można ucztujących po cmentarzach Romów, siedzących przy suto zastawianych stołach, tuż przed mogiłami swoich bliskich.

Tekst – Ewelina Grygier

Artykuł ukazał się pierwotnie na stronie www.blog.tradycjemuzyczne.imit.org.pl

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Zamknij