Tadeusza Grabowskiego poznaliśmy całkowicie przez przypadek, znajdując się któregoś wrześniowego dnia u lutnika w Białymstoku. Chcieliśmy otrzymać zaświadczenie dotyczące skrzypiec, które mieliśmy zabrać na Białoruś. W pracowni spotkaliśmy osobliwą męską postać w ciemnej marynarce, w starodawnym nakryciu głowy, niosącą podniszczony futerał i nowiusieńki, zapakowany w folię smyczek.
Był to właśnie Pan Tadeusz, lutnik z Wizny. Chciał wycenić skrzypce, które sam zrobił. Instrument był jasny, pociągnięty bezbarwną politurą, wierzchnia płyta z drzewa sosnowego, strunnik przymocowany żyłką do charakterystycznego kwadratowego guzika. Patrzyliśmy z zaciekawieniem, jak specjalista ogląda ludowy instrument. Nie chciał go jednak wycenić, stwierdziwszy, że prawdziwe skrzypce to to nie są i, że może i nadają się do „ludowego grania”, ale nie brzmią jak te, którymi zajmuje się na co dzień. Zawiedziony lutnik z Wizny spakował skrzypce do wiekowego futerału. Trochę skonsternowani całą sytuacją poprosiliśmy Pana Tadeusza, żeby coś na nich zagrał, coś co lubi. I wiedzieliśmy wtedy, że musimy go odwiedzić, porozmawiać, zobaczyć pozostałe instrumenty.
Pan Tadeusz mieszka sam na wsi pod Wizną. Urodził się w 1921 r. To niezwykle pogodny człowiek, doświadczony przez wojnę. O muzyce wypowiada się krótko: „Kiedyś dobrze grałem, na zabawach. Teraz granie moje takie (…). Trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć, bo to jest naprawdę piękna muzyka”.
Swoje pierwsze skrzypce zrobił będąc w V klasie szkoły podstawowej. Nauczyciel od zajęć praktycznych dał chłopcom zadanie zbudowania instrumentu. Jedni robili mandoliny, drudzy gitary, inni skrzypce. Pan Tadeusz potrafił zrobić każdy z tych instrumentów. W latach powojennych, kiedy nie było sklepów muzycznych, robił skrzypce do liceum pedagogicznego. Do swojego ulubionego zajęcia powrócił jako rolnik-emeryt. Sam wyszukuje drzewo, daje je do tartaku, suszy. „Wierzch skrzypiec to żeby to było drzewo iglaste i jak najdrobniejsze słoje (…) tak się przecina drzewo, żeby pionowo wychodziły te słoje”. Większość swojej emerytury wydaje na opał oraz części do skrzypiec. „Jak robię nowe skrzypce, nie wiem jakie one dźwięk będą miały. Bo każdy instrument ma inna barwę dźwięku.” Obecnie ma w swojej pracowni 10 instrumentów do sprzedania (9 skrzypiec, 1 mandolinę).
Nie tylko lutnik-rzemieślnik, muzykant, lecz także artysta-autor wierszy. Jeden z nich, pt. „Życie jest piękne” zaśpiewał nam akompaniując na mandolinie:
Praca jest piękna, gdy w ideale
człowiek odnajdzie radości moc,
kiedy podejmie trudy zuchwale,
nie straszną będzie mu ciemna noc.
Smutku i żalu nie dozna wcale,
Zwycięży burza, wicher i noc.
T. Grabowski, Polsko, moja ojczyzno…, Wizna 2010, s. 5