Przejdź do głównej zawartości strony

Z żalem informujemy, że 3 listopada 2023 roku zmarła Maria Denisiuk – śpiewaczka z Kożyna.

Poznałyśmy się jakieś 14 lat temu dzięki Oldze Fiedoruk, jej młodszej koleżance mieszkającej ówcześnie w Socach, a pochodzącej z Kożyna. Przy którymś spotkaniu powiedziała, że jak chcę więcej pieśni, to musimy jechać do Kożyna, bo mieszkają tam dwie świetne śpiewaczki,  rówieśniczki, koleżanki – Maria Denisiuk i Maria Jakimiuk (1928–2020). Obie w dzieciństwie śpiewały pasąc krowy. Jak mówiły: „Kob chuczej wieczór” („Żeby się nie dłużyło”). Doskonała pamięć muzyczna sprawiła, że szybko chwytały melodie pieśni kożyńskich, ale też tych z sąsiednich wsi.

Zawsze umawiałyśmy się w domu Denisiuków. Niemal każde spotkanie zaczynało się od jedzenia domowych specjałów w myśl „Zjedz, jesteś z drogi, na pewno głodna”. Po pierwsze nakarmić. A potem można śpiewać.

To był niezrównany duet w znaczeniu muzycznym, ale i ludzkim. Panie się przyjaźniły, często odwiedzały, razem śpiewały pieśni religijne w cerkwi, a pieśni świeckie podczas spotkań towarzyskich. Kiedy prowadziły warsztaty, zaskarbiały sobie sympatię wszystkich uczestników. Nie brakowało im humoru i dystansu. Lubiły przyśpiewki, również sprośne. To były bardzo zgrane głosy. Czuło się od nich pewien rodzaj skromności. Nie zależało im na występach i przeglądach, wolały śpiewać dla siebie lub dla małej grupy odbiorców. 

Pani Maria Denisiuk zawsze dbała, żeby zacząć pieśń na odpowiedniej wysokości. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek korzystała ze spisanych słów, wykonując pieśni świeckie. Przy religijnych to co innego, ale i tak do zeszytów zaglądała bardzo rzadko. Do końca życia udzielała się w cerkiewnym chórze. Kiedy w pandemii niewiele osób uczestniczyło w życiu cerkwi, sama odśpiewała całe kilkugodzinne nabożeństwo wielkanocne. Nie odmawiała, gdy proszono ją o śpiewanie podczas czuwania i na pogrzebach, na cerkiewnych świętach. Umiała wspaniale, ze szczegółami, opowiadać o dawnych obrzędach, zwyczajach, dzieciństwie, które przypadło na czasy przedwojenne i wojenne, młodości, kiedy to życie towarzyskie w Kożynie kwitło. Nie brakowało śpiewania z koleżankami na weselach i zabawach, kąpieli w Łoknicy, potańcówek, ale i ciężkiej, fizycznej pracy w polu oraz gospodarstwie.

Maria Denisiuk nie miała lekkiego życia, ale wszystko przyjmowała z pokorą.

Zapamiętam ją jako osobę niezwykle otwartą, pogodną, rodzinną, towarzyską, wesołą.

Dziękuję za wszystkie spotkania, pieśni, opowieści. Wiele się od Pani nauczyłam.

 

Wiecznaja pamiat’. Niech spoczywa w pokoju.

Julita Charytoniuk

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Zamknij