Z przykrością informujemy, że odszedł od nas najstarszy muzykant Łodzi i regionu łęczyckiego – Józef Kubiak. Miał 98 lat.
Jego ojciec twierdził, że dwóch muzykantów w rodzinie, to już za dużo, nie został więc muzykantem „z mianowania” jak jego brat – słynny Tadeusz Kubiak. Ale i tak chwycił za skrzypce. Grał wszystko, co zasłyszał od czasów młodzieńczych – oberki, kujony, a potem także piosenki i szlagiery łódzkie. O mało nie przypłacił życiem lat zawieruchy wojennej – był więźniem Radogoszcza, potem obozów pracy w Ostrowie Wielkopolskim i Sieradzu. Po wojnie, jak wielu innych urodzonych na wsi, szukał szczęścia w łódzkich fabrykach i zajął miejsce przy maszynie tkackiej.
Łódzkim zwyczajem grywał na różnych uroczystościach rodzinnych, imieninach, wieczorkach tanecznych. W latach 90. można było go spotkać na Teofilowie, grał w tamtejszej kapeli podwórkowej. Do końca życia zachował niezwykłą swadę i cięty dowcip. Na zeszłorocznej potańcówce, którą zorganizowaliśmy w DPSie:
– Panie Józefie, może pan by chciał już odpocząć? – zapytała pracowniczka DPS.
– Wesele bym zagrał!
Przy wspomnieniu Józefa Kubiaka pozostawiamy ostatnią zwrotkę piosenki „Pieśniarz Łódzki”, którą (prawdopodobnie) ułożył sam:
Bo gdy już moje skrzypki zamilkną
A razem z nimi zamilknę ja
I całe miasto o mnie zapomni
Pomnikiem będzie piosenka ta