Przejdź do głównej zawartości strony

„Leon Lewandowski. Skrzypek znad Prosny” to już druga płyta dokumentująca muzykę ponad 90-letniego kaliskiego skrzypka (pierwszą był wydany w 2017 r. przez Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu album „Nie takie wolne kawołki… Leon Lewandowski. Skrzypek z Jagodzińca”). Siłą rzeczy narzuca się zatem pokusa porównania obu wydawnictw, zwłaszcza że nagrania do nich zostały wykonane w podobnym czasie („… znad Prosny” lata 2015-2019, „… z Jagodzińca” – lata 2010–2017) i w podobnym celu – tj. sportretowania.

Otóż „skrzypek z Jagodzińca” to głównie solista, ewentualnie występujący z folklorystyczną kapelą Brzeziny (z którą Lewandowski koncertuje od ponad 30 lat). W repertuarze ma oberki, owijoki, polki, jak również walcerki i marsze. Jego gra jest ostra, wyraźna, chociaż pojedyncze utwory nie trwają dłużej niż trzy minuty. Jest rozśpiewany i rozgadany – przed większością kawałków opowiada coś o swoim życiu, muzyce lub dawnych wiejskich obyczajach. Dużo mówi o nim dźwięk – niewiele obraz – książeczka do płyty z 2017 r. zawiera parę tekstów piosenek i współczesnych zdjęć oraz notkę informacyjną.

Tymczasem „skrzypek znad Prosny” mało grywa sam, najczęściej z towarzyszeniem basów lub bębna, a nawet młodego skrzypka, ucznia Lewandowskiego – Mateusza Raszewskiego. Jego repertuar to niemal wyłącznie różnego rodzaje oberki i polki. Gra jakby łagodniej, ale za to dłużej – rekordowo prawie 10 minut bez przerwy. Jest małomówny, choć nadal bardzo chętnie śpiewa. Dużo więcej mówią o nim obrazy i teksty zamieszczone w książeczce dołączonej do płyty. Jego główna wypowiedź jest spisana – opowiada w niej o swym muzykanckim życiorysie. Momenty z życia ukazane są na zdjęciach: od starszych (sięgających lat 40.) do nowszych (w tym z roku 2019). Głównym źródłem informacji o skrzypku jest jednak wywiad Mateusza Raszewskiego z Andrzejem Bieńkowskim. Dodatkowe wątki to teksty i tekściki, zdjęcia i zdjątka, przypisy i przypisy do przypisów, które wychodzą poza zainteresowanie skrzypkiem, stając się wręcz autotematyczne.

 

Leon Lewandowski z Mateuszem Raszewskim podczas promocji płyty w Ambasadzie Muzyki Tradycyjnej w Warszawie. Fot. Gutek Zegier

W porównaniu do płyty z 2017 r., nowe wydawnictwo jawi się rodem z hipsterskiej kanciapy wypełnionej bibelotami. Mamy tutaj psa szczekającego w wiejskiej szopie, porównanie brzmienia basów XIX-wiecznych i ich współcześnie wykonanych rekonstrukcji, nagranie z przygotowania do nagrań, a zwłaszcza nagrania samego Lewandowskiego w różnych konfiguracjach, włącznie z opcją „z tancerzami” i „bez tancerzy”. Jest to wszystko bardzo przyjemne w odbiorze. Kusi, by sprawdzać, porównywać, a czasem jedynie zaglądnąć. Można wyczuć, że intencja płyty wychodzi poza dokumentację lub utrwalanie, ma być to także rzecz przyjemna do słuchania. Tak też widzę rolę bardzo delikatnej sekcji rytmicznej, która „koloruje” poszczególne utwory, ułatwiając odsłuch od pierwszej do ostatniej minuty płyty.

W przypadku albumu będącego owocem wieloletniej współpracy ucznia z 90-letnim mistrzem trudno jednak ograniczyć się do jego funkcji popularyzatorskiej i nie zastanowić się nad poznawczą wartością dodaną. Pod względem repertuaru nowa płyta rozszerza zbiór zarejestrowanych melodii z płyty z 2017 r. (około 1/3 utworów jest wspólna dla obu albumów). Trzy utwory określone są przez Mateusza Raszewskiego jako „okna pamięci”, czyli melodie, które Lewandowski zagrał tylko raz, nigdy więcej ich nie powtórzył i zdaniem Raszewskiego odnoszą się one do dawnych, zapomnianych kawałków, które na krótki moment przypomniały się muzykantowi. Interesujące jest również przypisanie melodiom „nazw gatunkowych” (oberki, owijaki, okrągłe, okrąglaki…), których rozróżnienie jest obecnie bardzo niejasne i zdawać się tu można jedynie na klasyfikację bohatera płyty.

Szczególnie spodobały mi się dwa warianty prezentacji wykonawstwa Lewandowskiego. Pierwszym z nich jest nagranie z towarzyszeniem Zenona (na akordeonie) i Jana (na barabanie) Kucharskich. Należy pamiętać, że przez znaczną część życia skrzypek grał z harmoniami i akordeonami. Jak duży wpływ na jego styl wykonawczy wywarło granie w takich zespołach? Odfiltrowanie tonących w wielości instrumentów skrzypiec z nagrań kapeli z Brzezin nie jest łatwym zadaniem – dobrze zatem, że zaprezentowano grę Lewandowskiego w składzie mniejszym, takim, w jakim autentycznie grywano na weselach. Można jedynie trochę żałować, że ograniczono się do zaledwie jednej polki. Drugim bardzo dobrym pomysłem było zamieszczenie nagrań wiązanek tanecznych Lewandowskiego z Festiwalu Wszystkie Mazurki Świata oraz taboru w Czempiszu. Problem z brakiem zapisów ogrywania melodii przez wiejskich instrumentalistów jest na tyle rozpoznany i dotkliwy, że mając do dyspozycji skrzypka z wyraźną skłonnością do tanecznych „tasiemców”, szkoda byłoby z takiej okazji nie skorzystać.

Podsumowując, płyta ma potencjał tak jako przyjemny materiał „do słuchania”, jak i jako wartościowy materiał do nauki. Nie dubluje, ale dopełnia nagrania z płyty wydanej w roku 2017 r. – tak pod względem repertuaru, jak i formy prezentacji. Żałuję jedynie trochę, że wydawnictwo nie sięgnęło po filmową dokumentację wykonawstwa muzykanta. Jest zatem być może powód, by sportretować „skrzypka znad Prosny” raz jeszcze.


Artykuł powstał w ramach projektu „Współczesne konteksty i praktyki w obszarze muzyki tradycyjnej” realizowanego przez Forum Muzyki Tradycyjnej

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Zamknij