Przejdź do głównej zawartości strony

O działaniach dla dzieci, zakorzenieniu w tradycji, uziemieniu” i wspólnocie, i o podręczniku do muzyki tradycyjnej z Patrycją Kuczyńską rozmawia Marta Domachowska


Marta Domachowska: Kuku, kuku! Co dzieje się w Tobie, kiedy słyszysz głos kukawki? I co to ma wspólnego z Twoimi działaniami dla dzieci?

Patrycja Kuczyńska: Kukawka to inaczej kukułka, tak dawniej nazywano tego ptaka w niektórych regionach Polski. Bo kukułka kuka tu od pokoleń. Jest mi bliskie to, co można było usłyszeć za czasów naszych pradziadów. Pochodzę z rodziny fascynującej się folklorem. Wokół tradycji oscylują moje zainteresowania i wykształcenie. Wspólnie z Kukaj Kukawko prowadzę działania ściśle związane z muzyką dawnych czasów na polskiej wsi. Chcemy pokazywać współczesnym dzieciom, czego słuchały ich prababcie i pradziadkowie, kiedy byli mali. Przybliżamy im dawne, nietypowe skale i brzmienia. Ważną formą wyrazu jest dla nas śpiew, użycie naturalnego głosu.

A stąd do kukawki już bardzo blisko!
Skąd znacie dawny repertuar polskiej wsi?

Ja pochodzę z Czarni, małej miejscowości na Kurpiach, gdzie tradycje muzyczne zachowały się długo w formach bliskich przeszłości, jestem etnolożką i instruktorką tańca ludowego. Muzykę i pieśni z tego regionu znam od dziecka, wiele naszych Kukawkowych melodii jest właśnie stamtąd. W kapeli gram na basetli, którą zbudowałam wspólnie z mistrzem budowy instrumentów ludowych, Andrzejem Staśkiewiczem. Witek i Dominika są z Wielkopolski, od kilkunastu lat inspirują się pedagogicznymi materiałami sprzed dekad. Sięgają do archiwów i źródeł etnograficznych. We wsiach różnych regionów Polski uczą się melodii, które nie mają zapisu nutowego, a więc jedyną drogą, żeby je poznać, jest przekaz ustny, czyli bezpośredni kontakt ze śpiewaczkami i muzykantami. Oboje rozwijają się również w dziedzinach współczesnych praktyk i teorii edukacyjnych, muzykoterapii, teatru, edukacji alternatywnej. W zespole gramy dawne melodie, wykonując je wiernie według tego, czego nauczyliśmy się od naszych mistrzyń i mistrzów. Tworzymy też własne utwory inspirowane muzyką tradycyjną. Zajmujemy się tym całe nasze życie zawodowe.

 

Kukaj Kukawko. Fot. Slow Spotter

Każde z Was działa w obszarze muzyki i tańca tradycyjnego od lat. Jak to się stało, że zaczęliście pracować razem?

Kiedy wybuchła pandemia w 2020 roku, uciekliśmy ze stolicy na wielkopolską wieś. I graliśmy. Trochę z nudów, z potrzeby bycia razem, a trochę z rozpaczy. W końcu z silnej potrzeby kreacji wymyślaliśmy nasze pierwsze piosenki. Potem zaczęliśmy nagrywać je w naturze. Tak to się zaczęło. Wtedy powstał nasz artystyczny kolektyw „Kukaj Kukawko – dla dzieci” i trwa do dziś. W kwietniu tego roku obchodziliśmy już czwarte urodziny!

Sto lat! Czyli gracie nie tylko muzykę naszych przodków?

Tworzymy autorskie aranżacje muzyczne i tańce zakorzenione w folklorze i tradycji Polski. Inspirujemy się pięknem polskiej muzyki tradycyjnej. Jesteśmy pasjonatami szeroko pojętego folkloru dziecięcego. Przybliżamy muzykę naszych prababć i pradziadków. Ale nie brakuje w tym naszej kreatywności.

W jaki sposób docieracie z tymi treściami do dzieci? I czy tylko do nich?

Gramy w domach kultury, na festiwalach rodzinnych. Koncertujemy w placówkach publicznych i przedszkolach z edukacją alternatywną, między innymi w przedszkolach waldorfskich, montessoriańskich czy leśnych, jak również w placówkach systemowych na terenie całej Polski. Nagrywamy piosenki i filmy edukacyjne.

Znając Was i specyfikę placówek, o których mówisz, trudno uwierzyć, że Wasze koncerty to klasyczne występy ze sceny, z nadawcą i odbiorcami…

Na naszych koncertach staramy się animować i angażować wszystkich zebranych. Kluczem jest słowo „animacja”. To nie wygląda w ten sposób, że występujemy na scenie, widzowie siedzą na krzesłach, a po wszystkim kłaniamy się, a oni i biją nam brawa. Nasze koncerty to spotkania, podczas których wszyscy, razem z publicznością śpiewamy i tańczymy. Udaje się to!

Pracujemy stopniowo nad dynamiką tak, że po jakimś czasie skaczemy w kręgu, potem dobieramy się w pary, tupiemy w korowodach. Wymyśliliśmy zabawy z ilustracją gestem, w których wszyscy dorośli i dzieci powtarzają za nami. Pokazujemy, jak tańczyć dany taniec, tłumaczymy kroki, uczymy tekstów piosenek. Po jakimś czasie dzieci same wymyślają zwrotki, mnożą pomysły na to, jak jeszcze można się bawić. Możemy wykorzystać ich rytmikę, dynamikę i dziecięcy sposób bawienia się, używając muzyki ludowej, którą gramy. Każdy z nas poniekąd tworzy to spotkanie i może dodać coś od siebie; to jest element, który nas w tej pracy bardzo kręci i inspiruje do dalszych działań. Wspólnie z dziećmi i dorosłymi tworzymy nową jakość – w ten sposób następuje wymiana! To jest żywy folklor, którym jesteśmy zafascynowani.

Powstaliście i zaczynaliście w naturze. Zdaje się, że tak już zostało?

Ta muzyka wykonywana przez nas akustycznie na drewnianych instrumentach i słomianych grzechotkach najlepiej brzmi w naturze. Pod gołym niebem, wśród drzew, na trawie, bez mikrofonów i głośników. Wówczas wybrzmiewa idealnie. Mówimy czasem, że wtedy jest uziemiona”.

Tak to czujemy i jakoś samoistnie nasze działania znalazły dla siebie miejsce w takim właśnie anturażu. Zaczęło się od obozów Fundacji Bullerbyn w Warszawie, gdzie byliśmy opiekunami dzieci i młodzieży. Zagraliśmy tam, a potem chyba któreś z leśnych przedszkoli zaprosiło nas do siebie na koncert. Tak się zaczęła nasza przygoda z leśną edukacją. Do dziś jesteśmy zafascynowani tymi niezwykłym miejscami. Okazuje się, że jest tych placówek w Polsce bardzo wiele.

W naturze ludzkiej leży też spotkanie z drugim, łączenie się w społeczności. Muzyka pomogła Wam się połączyć. Jak to doświadczenie wpływa na Wasze działania?

Nasze koncerty są pretekstem do budowania wspólnoty. Cenimy autentyczność i prostotę międzypokoleniowych spotkań. Mimo że nasza nazwa wskazuje, iż gramy dla dzieci, podczas naszych koncertów bawią się również dorośli. Lubimy pikniki rodzinne w przedszkolach. Kiedy są dzieci, seniorzy, młodzi rodzice, pedagożki – tworzy się wspólnota. Taka prosta, podstawowa potrzeba. Oczywiście przyjeżdżając do danego miejsca jedynie na godzinę, nie jesteśmy w stanie stworzyć głębokich relacji, przyjaźni z nimi. Pomagamy wówczas zintegrować społeczność, do której przyjeżdżamy. Rodzice, którzy często nie znają się nawzajem, czy nauczycielki z rodzicami, mają okazję poznać się bliżej właśnie poprzez wspólną zabawę. Nasze spotkania mają to ułatwić, a muzyka ludowa jest pretekstem. Zawsze pełniła taką funkcję w społecznościach wiejskich. Dlatego dla nas tradycja to nie jest coś przestarzałego i obciachowego. Mówiąc inaczej: to nie jest przechowywanie popiołów, ale przekazywanie płomienia.

Kukaj Kukawko na wydarzeniu Tyskie LoveLasy w Tychach. Fot. AppenArt

Muzyka tradycyjna jest bardzo silnie związana z naturą. Tą ludzką i tą, która człowieka na wsi otaczała na co dzień, zabezpieczała i stawiała codzienne wyzwania. Jak się odnajdujecie w tych przyrodniczych warunkach? Jak to wpływa na Waszych odbiorców?

Ludzie dawniej na wsi śpiewali o tym, co ich dotyczyło i otaczało, a więc między innymi o miłości, ciężkim losie i właśnie o naturze – zwierzętach, roślinach, pięknie przyrody. Z natury – głosu ludzkiego i drewnianych instrumentów – wynikały piękne brzmienia, nietypowe skale, skomplikowana rytmika, tempo rubato i wiele innych niuansów, które są dzisiaj inspiracją dla niejednego wykształconego muzyka. Zaznaczę, że nie mówię o przaśnej biesiadzie z utworami „W moim ogródeczku” czy „Lipka”, z którymi kojarzy się ta muzyka. Mamy w Polsce naprawdę przepiękne pieśni. Archiwa muzyki tradycyjnej, zabawy ludowe, folklor dziecięcy różnych regionów Polski to niesamowita skarbnica, z której ciągle możemy korzystać i przy okazji przyczynić się, żeby to wszystko nie odeszło w zapomnienie, a było żywe.

I żeby nie kojarzyło się powszechnie tylko tak, jak wspomniałaś… A jakie konteksty służą podtrzymywaniu życia tradycji najlepiej?

Jednym z przykładów naszych spotkań jest kolędowanie. Robimy to już od kilku lat. Mieliśmy okazję doświadczyć tej formy w kilku przedszkolach leśnych. Odwiedzamy wtedy z dziećmi i ich rodzicami sąsiednie domostwa w ich miejscowości, żeby w praktyce odtworzyć ten zwyczaj. Przez te wyjątkowe „zajścia” z kolorowymi rekwizytami i przebraniami, które wcześniej uczestnicy własnoręcznie przygotowują, poznajemy mieszkańców danej miejscowości, oswajamy jej przestrzeń. Śpiewamy w sklepach, wchodzimy w podwórka sąsiadów. To nie spektakle, ale autentyczne, prawdziwe spotkania człowieka z człowiekiem. To tak proste, a jednocześnie tak trudne. Dzisiaj takie spotkania nazwalibyśmy performance’ami, natomiast kiedyś tak ludzie po prostu spędzali wolny czas. Była to nie tylko forma rozrywki, ale przede wszystkim integracja lokalnej społeczności. A to dzisiaj już nie jest tak powszechne i oczywiste.

Dlaczego Wasze działania ogniskują się wokół dzieci?

Pracujemy z dziećmi, rodzicami i nauczycielami. Zachęcamy dorosłych do śpiewania z dziećmi w placówkach i w domu. Do ruchu przy muzyce, skakania, tańca, zabawy, do swobodnego wydobywania głosu, śpiewania dzieciom kołysanek. To ma ogromny wpływ na ich rozwój. Dzisiaj od pedagoga przedszkolnego nie wymaga się już umiejętności śpiewania. Uważam, że to wielka szkoda. W edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej, czyli w tym krytycznym momencie rozwoju muzycznego dziecka, muzyka została zaniedbana, wręcz pominięta. Dzisiaj normą jest bierne słuchanie muzyki, ludzie przywykli do bycia odbiorcami, nie współtwórcami. Kiedyś na wsiach nie było podziału na występujących i słuchających. Okazuje się, że w dzisiejszych czasach coraz mniej naturalnym jest wspólny taniec. Ludzie są tak zablokowani, że czasem kłopotliwe jest złapać się za ręce lub powtórzyć wers piosenki na głos. Co też oczywiście rozumiem, bo ludzie się nie znają, więc nie jest to w pełni bezpieczne czuć się swobodnie z nieznajomymi sobie ludźmi.

Warto wspólnie muzykować w rodzinie, w swojej społeczności, to odpowiedź na naturalną, prostą potrzebę. Można by tu napisać: „warto dbać o rozwój muzyczny dzieci”, ale nie rozwój jest tu najważniejszy. Ważna jest wspólnota, o której wspomniałam wcześniej, o zwyczajne robienie czegoś razem. Chodzi o to, żeby muzyka miała funkcję użytkową, żeby towarzyszyła nam w ważnych momentach świętowania i tych banalnych chwilach dnia codziennego, jak na przykład śpiewanie piosenki podczas skakania z dzieckiem po schodach w drodze ze szkoły.

Warto zaznajamiać dzieci z muzyką lokalną znaną niegdyś ich prababciom, bo fajnie się z nią identyfikować. Może ona odpowiadać na potrzeby tożsamościowe. Czy to nie jest wspaniałe przypomnieć sobie kołysankę, którą śpiewała Ci w dzieciństwie twoja babcia? Którą z kolei ona poznała od swojej babci?

Skoro wspomniałaś o przedszkolach, nie mogę nie zapytać o przygotowywany przez Was podręcznik… Przebieram nogami z niecierpliwością!

Zaczęliśmy współpracę z Wydawnictwem Szkolnym i Pedagogicznym. Przygotowujemy opisy zabaw ludowych i muzykę, które będą opublikowane w formie podręcznika z QR kodem oraz płyty dla przedszkolaków. Dzięki temu dzieci będą miały kontakt z muzyką ludową na najwcześniejszym etapie nauczania. Czy to nie jest wspaniała wiadomość?! Na efekty trzeba będzie poczekać do początku nowego roku szkolnego, ale pracujemy nad tym od kilku miesięcy.

A co Tobie osobiście przynosi najwięcej frajdy w tych działaniach? 

Mam frajdę, kiedy widzę, że to działa. Kiedy ludziom sprawia to radość. Zresztą nie tylko ja. Wszyscy w naszej ekipie jednogłośnie zgadzamy się z tym, że nasze koncerty na dużej scenie z mikrofonami nie dają już takiej satysfakcji jak bycie razem. Granie pośród tańczących, tworzenie kręgów i korowodów, wspólne śpiewanie, które słychać bezpośrednio, uśmiechanie się do siebie. To daje poczucie wspólnoty, bycia razem tu i teraz. Przez godzinę jesteśmy we wspólnocie śpiewu, wspólnocie tańca, zabawy. To takie proste. To właśnie daje mi radość. Pewnie dlatego robię to już od ponad dekady.

Kukaj Kukawko. Fot. Żaneta Walczak

Zobacz:
– Kukaj Kukawko
https://www.kukajkukawko.org/
https://www.youtube.com/@KukajKukawko
https://www.facebook.com/kukajkukawko
Muzyka „Kukaj Kukawko – dla dzieci” jest dostępna za darmo na platformach streamingowych.

Zespół „Kukaj Kukawko – dla dzieci” tworzą animatorzy w składzie: 

Patrycja Kuczyńska – basetla/basy, bębenek obręczowy, baraban, śpiew, animacja taneczna. Pracuje z dziećmi w różnym wieku w placówkach oświaty i kultury. Od 12 lat prowadzi zajęcia pod nazwą „Zabawy Ludowe”. Szkoli z zabaw ludowych nauczycielki i nauczycieli. Magistra etnologii, dyplomowana Instruktorka Tańca Ludowego. Pochodzi z Kurpi Zielonych z rodziny pasjonującej się folklorem.

Dominika Oczepa – skrzypce, bębenek obręczowy, śpiew. Współpracuje z grupami teatralnymi i muzycznymi grającymi dla rodzin. Ukończyła Szkołę Muzyczną I stopnia. Studiuje muzykoterapię na Akademii Muzycznej w Łodzi. Pracowała w przedszkolach leśnych jako opiekunka. Prowadzi szkolenia z zabaw ludowych dla nauczycielek i nauczycieli. Absolwentka kursu Leśnych Przewodniczek i kursu opiekunów Fundacji Bullerbyn. Pochodzi z Wielkopolski.

Witold Roy Zalewski – akordeon, skrzypce sekund, piszczałki, flety, drumla, bębenek śpiew. Od dekady współtworzy program Mały Kolberg dokumentujący zabawy dziecięce różnych regionów Polski. Prowadzi szkolenia z zabaw ludowych dla nauczycielek i nauczycieli. Od 20 lat bierze udział w warsztatach muzyki tradycyjnej. Absolwent kursu opiekunów Fundacji Bullerbyn. Pochodzi z Wielkopolski.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Zamknij