Przejdź do głównej zawartości strony

Nagroda im. Oskara Kolberga ma już 40 lat, to całkiem dojrzały wiek. Pora na refleksję!

Pamiętam jej pierwszą edycję, w roku 1974, i pierwszych laureatów, wśród nich zespół z Zubrzycy Górnej na Orawie, który tchnął prawdą, autentyzmem, naturalnością. Łukasz Mastela grał na skrzypcach, do nagrań tego niezwykłego skrzypka (urodzonego na początku XX wieku) można wracać jak do wzoru gry orawskiej, on z nią wyrósł na wsi. Zespół działał przy Skansenie Orawskiego Budownictwa, ale to naprawdę byli górale i tradycja. Małgorzata Świetlakowa, Elżbieta Małysa, śpiewały pasterskie pieśni, z glissandowym wyskaniem, a choć stały na estradzie kina w Płocku – bo tam to pierwsze wręczanie nagrody miało miejsce – to duchem były w swojej wsi, zresztą malowniczej bardzo. Polska była wówczas pierwszym i jedynym krajem, który potrzebę takiej nagrody – dla ludowych twórców różnych dziedzin – widział.

Spiritus movens tej nagrody była Jadwiga Sobieska, etnomuzykolog, dziś legendarna dama, dzięki której pracy, zarówno jej jak i męża Mariana Sobieskiego mamy wspaniałe powojenne zbiory muzyki ludowej w Instytucie Sztuki PAN, a także licznych kontynuatorów ich pracy. Oczywiście był to czas PRL-u i narodziny tej nagrody być może były obarczone propagandowym podejściem do folkloru (jednym z organizatorów był miesięcznik „Barwy”). Ja jednak pamiętam czystą motywację Jadwigi Sobieskiej i mego kolegi redakcyjnego Mariana Domańskiego, z którym cieszyliśmy się wspólnie, że nagroda istnieje oraz radość wszystkich twórców, którym przypadła po raz pierwszy. Wśród nagrodzonych była wtedy Franciszka Rybkowa, tkaczka z Podlasia (tkactwo dwuosonowowe), Tomasz Śliwa – legendarny koźlarz lubuski, rodzina Ćwiżewiczów z Bukowiny Tatrzańskiej zasłużona dla podtrzymania tradycji na Podhalu i Jadwiga Sobieska.

W latach następnych i jeszcze następnych nagrodę tę (w postaci finansowej i symbolicznego medalu) otrzymało wielu twórców z wielu dziedzin. W latach 70-i 80-tych lista kandydatów i laureatów była pełna wspaniałych postaci, a ocena ich dzieła z reguły nie budziła wątpliwości, raczej żal, że więcej było świetnych kandydatów niż nagród. Wśród tamtych laureatów są najwięksi, dziś niemal legendy: Jan Kawulok, prof. Józef Burszta, zespół Malarek z Zalipia, Stanisław Klejnas, Kazimierz Meto, liczne kapele centralnej i południowej Polski z takimi sławnymi już prymistami jak Ignacy Bednarz, Władysław Obrochta, Tadeusz Szostak-Berda, Bolesław Karpiel, a także Kapela Braci Bździuchów, Władysław Trebunia-Tutka, zespół im. Klimka Bachledy, radiowcy Barbara Peszat-Królikowska i Piotr Gan, czy animatorzy Małgorzata Kaszuba czy Mirosław Nalaskowski. Wśród nagrodzonych laty 70-tych i 80-tych byli też dudziarze z Domachowa, ze Śmigla, z Poznania. Wymieniać by trzeba długo, bo i śpiewaczki weselne są w tym gronie licznie reprezentowane, a wśród nich Maria Orlikowa, Anna Malec, czy dwie Walerie – Żarnochowa i Czubak. To tylko niektóre postaci nagrodzone tą Wielką Nagrodą.

Stworzona wówczas formuła nagrody trwa do dzisiaj: twórcy i ich dokonania oceniani są przez kapitułę – grupę jurorów składającą się ze specjalistów różnych dziedzin folkloru i sztuki ludowej- etnografów, etnologów, etnomuzykologów, a także przedstawicieli środowisk twórczych – np. Stowarzyszenia Twórców Ludowych. Oceniają oni dorobek zgłaszanych co roku przez lokalne środowiska (muzea, badaczy, instytucje kulturalne, samorządy, oraz laureatów wcześniejszych nagród OK) kandydatów w kilku kategoriach, bo i dziedzina jest szeroka i różnorodna. I tak w pierwszej kategorii oceniani są indywidualni twórcy sztuki ludowej i rzemiosła artystycznego – malarze, rzeźbiarze, garncarze, bibułkarze, zabawkarze, koronkarze (koronkarki), twórcy plastyki obrzędowej (pieczywo, palmy itp.), a także twórcy muzyczni – instrumentaliści, śpiewacy, tancerze. W drugiej kategorii oceniani są pisarze i poeci ludowi, w trzeciej kapele, w czwartej zespoły folklorystyczne, w piątej badacze, animatorzy, popularyzatorzy zajmujący się folklorem i sztuką ludową. Kategoria szósta ostatnia, honorowa, przyznawana jest instytucjom i muzeom szczególnie zasłużonym dla rozwoju sztuki ludowej i folkloru.

Medal Nagrody im. Oskara Kolberga. Proj. Anna Jarnuszkiewicz, 1974 r.

Kryteria nagrody na początku jej istnienia były dość klarowne: laureatami powinni zostać i przeważnie zostawali wybitni twórcy, wybitni wykonawcy (soliści i kapele) obdarzeni pamięcią , wybitni odtwórcy (zespoły), a także badacze, których dzieła przyczyniają się do poszerzenia wiedzy o folklorze i sztuce ludowej, dokumentaliści, którzy utrwalają dzieło i pamięć twórców. Oskar Kolberg był wielkim etnografem i pozostawił po sobie wielkie dzieło-kolekcję pieśni autentycznych i zapisów tradycyjnych obrzędów, więc nagroda jego imienia musi trafiać do twórców, wykonawców i kontynuatorów takiej sztuki i muzyki w jej postaci najbardziej autentycznej, żywej, tradycyjnej. Choć takie było pierwotne zamierzenie, to jednak były lata, kiedy nie zawsze było ono przestrzegane. Bywało, że wśród laureatów znajdowały się zespoły pieśni i tańca, którym daleko do kolbergowskiej idei autentyzmu.

Nagroda im. Oskara Kolberga jest naszym prawdziwym skarbem narodowym. Jej laureaci to wzór artystyczny i badawczy dla następców. Ale dzisiaj, po 40 latach, po wielu zmianach cywilizacyjnych i kulturowych, które już nastąpiły, a na pewno dalej następować będą, nie można nie postawić na nowo pytań o kryteria jej przyznawania. To są pytania nie o sens tej nagrody, a o refleksję nad sztuką ludową w ogóle, jej istotą, zmianami, twórcą, wykonawcą i odbiorcą. Bo ci ludowi artyści, twórcy sprzed czterdziestu, trzydziestu, czy nawet dwudziestu lat byli zanurzeni jeszcze w tamtym dawnym bycie wsi i kulturze ludowej wprost z tej wsi w naturalny sposób wyrosłej. Oni jeszcze uczestniczyli w obrzędach, wspólnym śpiewaniu przy okazji wesel, tańczeniu oberków, mazurków, z wieloma odmianami lokalnymi, tkali dla siebie i sąsiadów, pisali pisanki, aby je święcić w Wielką Sobotę, a nie sprzedawać na kiermaszach. Ich pieśni, muzyka, świątki miały magię wieków, tajemnicę przyrody i wiary, symbolika rzeczy i zwyczajów, słów tkwiła swoimi korzeniami nawet w średniowieczu przekazywana pokoleniami w rodzinach, wspólnotach mniejszych i większych.

Od kilkunastu już lat widzę, że dramatycznie ubywa laureatów wyrosłych właśnie z tamtej rzeczywistości i zapewne niebawem ich zabraknie. Ale, o dziwo! wciąż, choć po zmianach kultura ludowa jest obecna w naszym kraju! Jej bogactwo jest wciąż ogromne, nie brakuje więc ani kandydatów ani powodów do nagradzania tą najwyższą w tej dziedzinie nagrodą, cieszącą się nieprzerwanie wielkim prestiżem. Zwłaszcza, że od roku 1989 obserwujemy i z jednej strony upadek starych form folkloru i sztuki ludowej, z drugiej rodzenie się nowych, zanikanie dawnych form przekazu, rodzenie się nowych. Impuls rozwojowy i intelektualny daje też podpisana przez Polskę kilka lat temu Konwencja o Ochronie Niematerialnego Dziedzictwa. Prosty rzut oka na powyższe kategorie nagrody zmusza do refleksji dotyczącej kryteriów i definiowania poszczególnych zjawisk. Do zadawania pytań, co jeszcze jest, a co już nie jest sztuką ludową?

Czy świątek – piękny, zgodny z tradycją danego regionu, ale już zdobiony w indywidualny sposób to jeszcze w globalnej wiosce ludowa sztuka? I czy fakt, że powstaje nie z potrzeby serca, a z potrzeby portfela dyskwalifikuje jego twórcę jako kandydata do tej nagrody? Czy trudność definiowania obecnie pojęcia „lud” nie zaciemnia tych kryteriów? Co dziś znaczą takie pojęcia jak „przekaz tradycji”, „twórca ludowy”, „ludowa muzyka”, która, dawniej anonimowa, dzisiaj często posiada nie tylko nazwisko wykonawcy, ale i kompozytora. A wykonawca często już nie jest samoukiem, ale bywa absolwentem szkoły czy nawet Akademii Muzycznej. Czy za podstawowe kryterium należy uznać fakt doskonałego odtwórstwa dawnych tradycyjnych dzieł sztuki – plastycznej i muzycznej czy jednak szukać przede wszystkim indywidualnej kreacji? Czy już sam fakt przekazu międzypokoleniowego (np. w zespołach regionalnych) może być kryterium nagrody?

Pytania mnożą się, im szerzej spojrzymy na obecny rozwój sztuki ludowej. Muzyka ludowa podtrzymywana obecnie jest w mieście i z miasta wraca na wieś. Mnożą się nowe zjawiska, formy festiwalowe, warsztatowe, wzrasta świadomość wagi kultury ludowej jako części kultury narodowej. Jednocześnie maleje liczba autentycznych twórców – zarówno dziedzin plastycznych, sztuki ludowej, jak i muzyki, tych, którzy uczyli się jeszcze pieśni drogą ustnego przekazu, czy rzeźbili tylko dla siebie nie zważając na otaczający świat. Na te wszystkie wyzwania i zjawiska nagroda imienia Oskara Kolberga – który miał świadomość zmian w świecie który opisywał i zapisywał – musi odpowiedzieć.

Może trzeba wspierać zespoły i twórców polonijnych nie tylko honorowo, może trzeba dostrzec wysiłki nowych animatorów-pasjonatów w miejsce etatowych działaczy zespołów pieśni i tańca zrzeszonych w CIOFF? Może po prostu nagroda i jej fundator i kapituła muszą otworzyć szeroko ramiona na samorządowców wspierających kulturę ludową w jej pięknej ascetycznej postaci? I na inne środowiska lokalne mające już dokonania w jej wspieraniu, rewitalizacji, odnawianiu. Bo nagroda to nie tylko ocena dokonań, ale i zachęta do działania. Niech więc ma szansę trafić też do młodszych, aktywnie na rzecz kultury ludowej działających, a nie tylko stanowić zwieńczenie osiągnięć życia, zwykle pod jego koniec.

Długo zastanawiałam się, czy poddać tym rozważaniom temat Nagrody, której członkiem kapituły sama przez wiele lat byłam. Myślę jednak, że warto poświęcić jej kilka chwil refleksji i namysłu. Dla dobra wspólnego. Ponieważ nagroda im. Oskara Kolberga to ważna instytucja, to okazja docenienia wszystkich, którzy dla rozwoju, przekazu, kontynuacji kultury tradycyjnej pracują często przez całe życie.


Maria Baliszewska

muzykolog, dziennikarz Programu 2 Polskiego Radia, założycielka Radiowego Centrum Kultury Ludowej, przez wiele lat zasiadała w kapitule Nagrody im. Kolberga

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Zamknij