Można pokusić się o stwierdzenie, że ruch revivalu muzyki tradycyjnej w Polsce od wielu lat konsekwentnie rośnie w siłę, zataczając coraz to szersze kręgi, zwiększając świadomość społeczeństwa w kwestii muzyki niestylizowanej, wciągając tancerzy w oberkowy rytm, a w ślad za nimi muzykantów: czasem grających instrumentalistów, którzy szukają swojej ścieżki, aczkolwiek częściej całkowicie świeżych adeptów, którym marzy się własna kapela.
Zdawać by się mogło, że nic prostszego – chcesz, to grasz, musisz wykazać się jedynie odpowiednim zapałem. Wystarczy jednak przyjrzeć się kwestii z bliska i dokonać prostego rachunku, by zauważyć, że ilość grających nie przystaje do ilości potencjalnych tancerzy – jeśli wirujących par będzie przybywało w tempie wykładniczym, kto (i jak) będzie im przygrywał?
Kuźnie muzykantów
Sytuacją modelową dla muzykanta jest wyrastanie w tradycji – rodzinny lub lokalny międzypokoleniowy przekaz. Zanika niegdyś powszechne zjawisko przyuczania u mistrza lokalnej młodzieży – powoli zaczyna brakować zarówno ciała pedagogicznego, uczniów, kontekstu i powodu, by podejmować ten obustronny wysiłek. Ciężko mówić o kontynuowaniu tradycji, a raczej o wyrwie, którą bardzo często próbują wypełnić miejscy zapaleńcy. Wielka szkoda, gdyż ten tradycyjny model zapewniał jedność czasu i miejsca, a nauka była naturalnym procesem, który rozpoczynał się w odpowiednim momencie. Dziś muzyka tradycyjna w szkołach ogranicza się do zaledwie do kilku godzin spędzonych na słuchaniu klasycznych opracowań motywów ludowych, poznawania tańców narodowych i muzyce regionu, a czasem i tego brak.
Dla pozostałych dróg jest kilka. Bez wątpienia najważniejszą jest nauka bezpośrednio u źródła, czyli wyjazdy do mistrzów. Przekaz bezpośredni, nie zanieczyszczony, dzięki któremu przejmuje się pałeczkę w nieustannym biegu pamięci, nie wspominając o wachlarzu wyjątkowych doświadczeń, które zdobywa się mimochodem przy kolejnych wizytach. Jednakże, o czym zdecydowanie zbyt rzadko się wspomina, aby pobierać takie nauki, lepiej zawczasu zapanować nad instrumentem i pojawić się przygotowanym, a im większe umiejętności, tym więcej po takim spotkaniu pozostaje w pamięci. W dodatku nie każdy posiada odwagę i chęć, by wkraczać w przestrzeń obcej osoby, a muzykant wcale nie musi być otwartym i szeroko uśmiechniętym człowiekiem z zacięciem nauczycielskim. Jednak największym – i oczywistym – problemem jest kurczące się grono pedagogiczne. Za chwilę już nie będzie do kogo jeździć.
Obecnie na chętnych do zgłębiania tajników wiejskiego grania oczekuje wachlarz warsztatów, z czego większość odbywa się okazjonalnie, np. podczas festiwalu Wszystkie Mazurki Świata czy też na letnich festiwalach nazywanych taborami. W większości miast, stanowiących w tej chwili główne ośrodki praktykowania muzyki tradycyjnej, warsztaty odbywają się nieregularnie, w krótkich cyklach lub wyrastając jak grzyby po deszczu z projektowych pieniędzy. Wyjątek stanowi Warszawa, gdzie w Ambasadzie Muzyki Tradycyjnej warsztaty odbywają się od lat, a adepci tej nietypowej szkoły nieprzerwanym strumyczkiem zasilają muzykanckie szeregi.
Odpowiednio zdeterminowany i świadomy muzyk będzie miał mniejszy problem z opanowaniem sztuki grania do tańca – wystarczy jedynie nadać odpowiedni kierunek. Z muzykantami początkującymi sprawa rysuje się zgoła inaczej. Duża część warsztatowiczów nigdy nie przeskakuje o poziom wyżej, traktując zajęcia jak dodatkowy sposób spędzania wolnego czasu, nie poświęcając się żmudnym ćwiczeniom pozalekcyjnym. Część pomimo wielkich chęci nigdy nie osiągnie zadowalającego poziomu. Jednym z najpowszechniejszych powodów jest czas rozpoczęcia nauki – zazwyczaj są to osoby w wieku 20–40 lat. Niejeden nauczyciel muzyki pokręciłby głową na znak, że to stanowczo za późno. W ten sposób od lat powiększa się swoisty muzykancki „czyściec” osób pełnych pasji, która nigdy nie przerodzi się w fach. Co wcale nie jest zawiskiem negatywnym – dzięki takim uczestnikom środowisko pulsuje i żyje.
Tak więc liczba zapaleńców jeżdżących na wieś maleje, ale ogólna ich liczba rośnie. Pojawiają się inne oczekiwania. Nie każdy chce rzucać dotychczasową profesję i grać, a raczej traktuje tę aktywność jak weekendowe hobby. Są też świadomi rodzice, którzy chcą dać swoim dzieciom tożsamość kulturową lub porządne zajęcia pozalekcyjne. Mnogość podejść i potrzeba zachowania kultury dla potomnych prowadzi kreuje potrzebę edukacji formalnej, usystematyzowania stanu wiedzy i bazy nauczycieli.
Niezły bałagan
Trudno istniejące inicjatywy edukacyjne jednoznacznie skategoryzować i ocenić. Niektóre działają w ramach oficjalnego systemu szkolnictwa, posiadają tradycje i wypracowany program, a inne są działaniami typowo nieformalnymi, uzależnionymi od dotacji, co sprawia, że zaraz mogą zniknąć. Niektóre zajmują się muzyką danego regionu kompleksowo: mają pełne instrumentarium, kadrę i repertuar, inne oferują jeden instrument, jednego nauczyciela, repertuar ściśle lokalny, przekazywany zaledwie kilku uczniom, a czasem wręcz przeciwnie, repertuar jest rozległy, dotyka wielu regionów i ciężko go skategoryzować. Przeważa edukacja dzieci i młodzieży, co jest całkowicie logiczne, ale dzięki temu widać wyraźnie, że oferta dla dojrzałych muzykantów jest skromna i niewystarczająca. Różni się także podejście do stylistyki, tradycji i estetyki – bywa, że dryfuje gdzieś pomiędzy niestylizowanym graniem do tańca a folkloryzacją i występami scenicznymi. Zależy to od samych nauczycieli, wypracowanych w regionie metod i całej skomplikowanej kwestii historycznej oraz społecznej wokół tradycji muzycznych. Niestety, rozsiane po kraju jednostki nie tworzą spójnej całości ani nie wypracowały jednorodnej przestrzeni do wymiany doświadczeń i praktyk. Niemniej każde z tych przedsięwzięć jest niezwykle cenne, szczególnie w ujęciu lokalnym. A oddając się lekturze poniższej listy można ubolewać nad tym, jak wiele miejsc w Polsce pozostaje nietkniętych podobnymi działaniami, ale też nabrać nadziei na rozwój i kontynuację zjawiska. Mając na uwadze te wszystkie zawiłości, postanowiłam zastosować delikatny, acz praktyczny podział na nauki dla dorosłych, dorosłych i młodzieży oraz dzieci i młodzieży, unikając ocen estetycznych czy merytorycznych oraz skomplikowanych klasyfikacji.
NAUKA DLA DOROSŁYCH:
Akademia Muzyczna w Krakowie, przedmiot „Fidele kolanowe”.
Pierwszym trwałym śladem muzyki tradycyjnej na uczelniach był przedmiot „Fidele kolanowe” prowadzony przez dr hab. Marię Pomianowską na Akademii Muzycznej w Krakowie. Chociaż zakres nauczania jest szeroki (to aż sześć semestrów nauki) i obejmuje także improwizację, folk, utwory tradycyjne innych kultur, muzykę klasyczną i dawną, to wybierając spośród suki biłgorajskiej, fideli płockiej i gadułki, studenci poznają także technikę gry i tradycyjne melodie głównie z Lubelszczyzny, a także proste kujawiaki, mazurki i inne melodie ze zbiorów PAN i zapisów Oskara Kolberga.
Akademia Muzyczna w Katowicach im. Szymanowskiego, studia podyplomowe w zakresie muzyki tradycyjnej.
Pomimo że Akademie Muzyczne na całym świecie od dawna nauczają muzyki tradycyjnej (dość wspomnieć o naszych sąsiadach: Akademii Sibeliusa w Finlandii, węgierskim Kodaly Institute, ośrodkach bułgarskich, słowackich, szwedzkich), w Polsce do roku 2018 żadna z uczelni nie włączyła do swojej oferty doskonalenia umiejętności na instrumentach tradycyjnych i z wyłącznie takim repertuarem. Na szczęście katowicka uczelnia pod wpływem przykładu węgierskiego oraz oddolnych polskich ruchów zdecydowała się na uruchomienie kierunku. Co prawda są to dwuletnie studia podyplomowe, ale z nadzieją na włączenie do trybu stacjonarnego w przyszłości. Rekrutacja polega na rozpoznaniu możliwości wokalnych i słuchowych kandydata. Program jest różnorodny i kompleksowy – instrumentarium obejmuje instrumenty smyczkowe, perkusyjne, dudy, heligonki, akordeony, cymbały, a także taniec i śpiew z różnych regionów, ale z naciskiem na tradycję śląską i pobliską. Ćwiczenia odbywają się solo (40 godzin) i w kapelach (60 godzin), pod okiem profesorów takich jak Przemysław Ficek (dudziarz z Żywiecczyzny znany z kapel takich jak Skład Niearchaiczny, Ficek/Blachura) oraz Marcin Drabik (skrzypek zajmujący się muzyką tradycyjną Radomszczyzny i Kurpiów). Nauka obejmuje także zagadnienia etnomuzykologiczne, metodykę badań terenowych z zajęciami w interiorze oraz animację kulturalną i pracę z dziećmi. W dodatku uczelnia jest otwarta na sugestie studentów i modyfikacje programu. Uruchomieniu kierunku towarzyszyła konferencja „Tradycja w działaniu – teorie i praktyki pedagogiczne dla muzyki tradycyjnej” zorganizowana we współpracy z Instytutem Muzyki i Tańca oraz Akademią Kolberga. To dobry przykład sieciowania środowisk i korzystania z dorobku zarówno akademickiego, jak i ruchów nieformalnych. Kolejne edycje konferencji w przygotowaniu, tak samo jak rekrutacje.
NAUKA DLA DOROSŁYCH I MŁODZIEŻY:
Ogniska muzyczne Romualda Jędraszaka: CK Zamek w Poznaniu, Stęszewo, Szamotuły, Połajewo, Stare Gołębino.
Szkoła Romualda Jędraszaka diametralnie różni się od trybu uczelnianego. To znany wielkopolski dudziarz, który poświęcił się nauczaniu muzyki tradycyjnej, jednocześnie kontynuując własną, muzykancką karierę. Uczniowie grają głównie na dudach wielkopolskich, sierszeńkach oraz skrzypcach podwiązanych. Repertuar obejmuje wyłącznie lokalne melodie (subregiony kościański, bukowiecki, leszczyński, rawicki): wiwaty, walcerki, poleczki, chodzone, oberki, a przekaz odbywa się na zasadzie mistrz–uczeń, bez zapisów nutowych. Uczniowie tworzą tradycyjne kapele dudy – skrzypce podwiązane oraz składy zwielokrotnione. Grają do tańca, na konkursach i festiwalach jako Kapela spod Poznania, którą zasilają najlepsi uczniowie, Kapela Dudziarzy Wielkopolskich CK Zamek, Młodzieżowa Kapela Dudziarzy Wielkopolskich i nie tylko. Adeptów rozsianych po pięciu ośrodkach bywa nawet pięćdziesięciu, a grupy są mieszane zarówno pod względem płci, jak i wieku; warto jednak zauważyć, że muzykantki grywają raczej na skrzypcach.
Warsztaty w Ambasadzie Muzyki Tradycyjnej w Warszawie.
Warszawska Ambasada, zlokalizowana na urokliwym Jazdowie, to jeden z nielicznych (a może jedyny) przykład działań oddolnych, powiązanych z domami tańca, który od lat kontynuuje działania edukacyjne nie będące jednorazowymi warsztatami lub krótkimi cyklami. Na stałe w domku zagościły dwa „przedmioty”: skrzypce z Mateuszem Kowalskim oraz akordeon i harmonie trzyrzędowe z Jakubem Zimończykiem. Repertuar jest zróżnicowany, uczniowie opanowują materiał ze słuchu. Panowie mogą pochwalić się liczną gromadką adeptów oraz efektami w postaci nowych, początkujących muzykantów udzielających się na potańcówkach i tworzących nowe składy. Szkółka Ambasady uzupełniana jest częstymi spotkaniami z wiejskimi mistrzami, muzykami młodego pokolenia oraz potańcówkami dla początkujących muzykantów. Oferta edukacyjna jest okazjonalnie wzbogacana o bębenki obręczowe, barabany, basy, instrumenty dęte, śpiew, taniec. Mile widziana jest zarówno praktykująca młodzież, jak i dorośli.
NAUKA DLA DZIECI I MŁODZIEŻY:
Państwowa Szkoła Muzyczna w Zbąszyniu
To zdecydowanie najstarsza, nieprzerwana inicjatywa edukacyjna skupiona na muzyce tradycyjnej w Polsce. Jej początki sięgają roku 1950, gdy w ognisku muzycznym gry na koźle weselnym zaczął nauczać uznany Tomasz Śliwa. Obecnie w ramach PSM klasę prowadzi Jan Prządka, niegdysiejszy adept, a uczniowie (około 20 osób) praktykują grę na koźle weselnym, sierszeńkach, mazankach i skrzypcach podwiązanych. Na repertuar składają się lokalne, tradycyjne melodie, a metody nauczania obejmują przekaz bezpośredni, zapisy nutowe i metody zapisu palcowego. Zajęcia odbywają się w trybie indywidualnym oraz w kapeli. Absolwenci szkoły, którzy kontynuują i propagują tradycję, są liczeni w dziesiątkach. Kapele byłych i obecnych uczniów występują na potańcówkach, Biesiadach Koźlarskich, festiwalach i konkursach.
Państwowa Szkoła Muzyczna w Żywcu
Działalność klasy instrumentów ludowych prowadzonej przez Czesława Węglarza sięga 30 lat wstecz. Uczniowie pobierają nauki na dudach żywieckich, gajdach, piszczałkach, okarynach. Repertuar obejmuje melodie żywieckie, cieszyńskie, podhalańskie, słowackie, orawskie. Ćwiczenia odbywają się indywidualnie oraz w kapelach, a utworzone składy występują w licznych konkursach. Absolwenci pana Węglarza, poszukując tradycyjnych (niescenicznych) kontekstów muzycznych, co na południowych krańcach nie jest takie proste, podjęli działalność w kolejnej opisywanej przeze mnie inicjatywie.
Ogniska Twórczości Artystycznej Fundacji Braci Golec na Żywiecczyźnie
Oto edukacja na niespotykaną dotąd skalę. Wizja znanych z popowo–folkowych wykonań braci Golec została przekuta w konkretną pracę, która zaowocowała powstaniem fundacji skupionej na tradycjach muzycznych regionu żywieckiego. W jedenastu miejscowościach (Milówka, Łodygowice, Koszarawa, Jeleśnia, Przyłęków, Porąbka, Lipowa, Żywiec, Rajcza, Czernichów, Szczyrk) nauki w zakresie niestylizowanej muzyki tradycyjnej pobiera około 300 uczniów. Przesłuchania odbywają się co roku, a przyjęci na nauki adepci uczą się gry na skrzypcach, heligonkach, basach, piszczałkach i dudach żywieckich, zgłębiając przy okazji tajniki tańca i śpiewu. Nauka podzielona jest na trzy poziomy, a po ich zakończeniu można dołączyć do klasy mistrzowskiej. Instruktorzy opierają metody nauczania na przekazie naturalnym, ze słuchu, wzbogacając tradycyjne podejście elementami metody Suzuki czy rytmiki Dalcroze’a. Wytężona praca przynosi efekty, a powstałe w toku nauczania kapele grywają na potańcówkach, konkursach i koncertach. Fundacja pracuje także nad przywracaniem tradycyjnych kontekstów muzycznych organizując potańcówki i wakacyjne warsztaty.
Szkoła Suki Biłgorajskiej
Powstała w roku 2007 i od tego czasu nieprzerwanie działa w sferze kultury tradycyjnej, organizując festiwale, spotkania, warsztaty i potańcówki. Od 2016 roku, w ramach programu „Mistrz Tradycji”, Krzysztof i Zbigniew Butrynowie prowadzą lekcje gry na skrzypcach, suce biłgorajskiej, basach i bębenku obręczowym metodą mistrz–uczeń, ze słuchu. Zajęcia odbywają się w Janowskim Ośrodku Kultury w Janowie Lubelskim i Gminnym Ośrodku Kultury w Modliborzycach. Dzieci i młodzież z okolicy poznają lokalne melodie z okolic Janowa Lubelskiego i Roztocza Zachodniego: oberki, podróżniaki, krowiarze, walczyki i polki. Umiejętności szlifują na lekcjach indywidualnych i grupowych. Dodatkowy nacisk prowadzący kładą na przekazanie kontekstu oraz przedstawianie sylwetek najlepszych muzykantów i śpiewaków regionu. Uczniowie spotykają się także z miejscowymi artystami, m.in. Janiną Chmiel i Stanisławem Głazem.
Orkiestra Dziecięca Małe Mazurki z Pragi z Warszawy
Od kilku lat w Domu Kultury Praga odbywają się zajęcia z muzykantką nowego pokolenia i aktorką, Paulą Kinaszewską. Dzieciaki grają głównie na skrzypcach, ale do grupy przyjmowani są także klarneciści, trębacze, fleciści, bębniści i akordeoniści w każdym stopniu zaawansowania. Repertuar pochodzi z Lubelszczyzny, Radomszczyzny i Małopolski Północnej. Równolegle prowadzone są także zajęcia ze śpiewu. Młodzi uczniowie opracowują tradycyjne melodie w metodzie mistrz–uczeń, uczą się rytmu, przyśpiewek oraz improwizacji. Nabyte umiejętności grupa prezentuje na corocznych koncertach, a niedawno powstał także pierwszy teledysk zespołu.
Nauka gry na harmonii pedałowej i akordeonie w Regionalnym Centrum Kultury Kurpiowskiej w Myszyńcu
Odbywające się co tydzień zajęcia z gry na harmonii pedałowej dla dzieci i młodzieży to okazja zapoznania się z wyjątkowym instrumentem i repertuarem. Organizowane są coroczne nabory. W ramach instytucji prowadzone są także zajęcia z gry na skrzypcach oraz pięć zespołów folklorystycznych.
Program „Gramy w szkole” w Rykach i Czarni
„Gramy w szkole” to nowe, jasne punkty na muzycznej mapie Polski. Wspólna inicjatywa środowiska muzycznego, by rozwiązać problem niewystarczającej edukacji muzycznej poskutkowała pilotażowym otwarciem dwunastu szkolnych pracowni muzycznych w kraju. Wiadomo już, że projekt doczeka się kontynuacji w nadchodzących latach. Muzyka w pracowniach jest różna, ale znalazły się dwa miejsca, które nauczają muzyki tradycyjnej w formie niestylizowanej. Pierwsze to Szkoła Podstawowa nr 2 w Rykach pod opieką Pawła Warownego. Instrumentarium obejmuje skrzypce (nauczyciel – Mateusz Niwiński), akordeon (nauczyciel – Jakub Zimończyk), basy, baraban, klarnet, saksofon, trąbkę i lirę korbową. Planowane są zajęcia z lokalnymi artystami oraz nauka śpiewu. Repertuar stanowią melodie taneczne: oberki, powiślaki, poleczki, walczyki, a także pieśni obrzędowe, religijne. Drugi ośrodek to Zespół Szkół w Czarni, nad którym pieczę sprawuje Witold Kuczyński. W programie przewidziano naukę gry na instrumentach tradycyjnych oraz dętych i pracę z tradycyjnym, kurpiowskim repertuarem tanecznym. Pracownie są dopiero na początku swojej drogi, ale liczymy na ich rozwój, ugruntowanie i zainspirowanie kolejnych inicjatyw w ramach programu.
Na koniec
Trudno skwitować powyższą listę stwierdzeniem, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Zdecydowanie trzeba najpierw znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie. Jednakże oferta rośnie, dojrzewa, nabiera profesjonalizmu i napawa nieśmiałym optymizmem, że gdy skończy się wiejska muzyka, będzie dokąd się zwrócić. Zainteresowanie rośnie, a nauczycieli pozostaje relatywnie mało, co przysparza pewnych obaw. Jeśli muzyka z konkretnego miejsca posiada jednego kontynuatora, to czy uda się jej przetrwać w bezpośrednim przekazie? Jak do indywidualnego stylu ma się schemat regionalny i czy akademickie podejście się sprawdzi? Jedno jest pewne: korzystajmy z dostępu do źródła, póki jeszcze czas.
Artykuł powstał w ramach projektu „Współczesne konteksty i praktyki w obszarze muzyki tradycyjnej” realizowanego przez Forum Muzyki Tradycyjnej w 2019 roku
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury