Przejdź do głównej zawartości strony

Kończyłem już nagrania w domu skrzypka Bujaka. W euforycznym nastroju pakowałem sprzęt. Pan Marian niespodziewanie się rozgadał.

– Po wojnie to bieda była. Zarabiałem sporo na weselach, ale człowiek chciał się pobudować, to z wesel nie zarobił tyle. Weszłem w spółkę ze znajomkami, co na lewo garbowali skóry. Woziłem te skóry do kuśnierzy w Warszawie. A po wojnie nie było jak się tam z Szydłowca bezpiecznie dostać. Żona robiła tak: owijała mnie całego w skóry, na to wkładałem garnitur i jesionkę. Wynajmowałem furmankę, która odwoziła mnie do Strykowa pod Mogielnicą. Wie pan, że w tej Mogielnicy przed wojną to były same Żydy?

– Ile tam się jechało? – pytam. – A wyjeżdżaliśmy na noc, to o świcie byłem na stacji w Strykowie, a tam sami handlarze jechali, w Warszawie byłem gdzieś pod wieczór. Potem jechałem tramwajami na Pragę do kuśnierza. Cały czas musiałem uważać, bo handel skórami był zakazany. Wszędzie byli milicjanci i legitymowali, jakby mnie złapali, to do paki by wzięli, no i konfiskata skór. Kiedyś mało nie wpadłem, bo rozbolał mnie w pociągu brzuch, coś złego zjadłem. A jak tu iść na stronę, kiedy ja cały owinięty w skóry? Sam się nie rozbiorę. Nie pytam o szczegóły, ale musiała to być katastrofa.

– Kiedyś miałem duży transport, cały byłem owinięty w skóry – mówi Bujak. – A do tego miałem dwie paczki w rękach. Pojechałem na Pragę. Długo się targowałem, bo, panie, to była kupa forsy.

Zrobiła się noc, a ten kuśnierz mówi, żebym uważał, bo tu złodziej na złodzieju. Schowałem pieniądze w gacie, idę, a tu już żaden tramwaj nie jeździ, jest ciemno. Straszno mi się zrobiło, ale idę w stronę Wisły. I widzę, w tej ciemnicy Pałac Kultury się świeci. Zrobiło mi się wesoło, bo wiedziałem, gdzie iść. Zacząłem odmawiać Zdrowaś Mario… I tak szczęśliwie zaszedłem na stację.

Zapada cisza, wstydzę się trochę zapytać, ale pytam:  – To jak, panie Marianie, to pan z tymi skórami nie wpadł?

– No wie pan, tego… w końcu nas złapali i wszystkich aresztowali za nielegalne garbowanie skór. Trochę się przesiedziałem. Ale wie pan – na jego twarzy widzę satysfakcję – za te skóry to się pobudowałem.

 


Opowieść z 2000 roku


Artykuł zamieszczony w 2019 roku ramach projektu „Współczesne konteksty i praktyki w obszarze muzyki tradycyjnej” realizowanego przez Forum Muzyki Tradycyjnej

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Zamknij